piątek, 4 maja 2007

TAK?

miałam wypoczywac, tak? to co ja tu robie, o 12, w biurze, przed komputerem?
to, ze ta praca nie ma ustalonych godzin, a dni wolne wypadaja wtedy, kiedy po prostu nie ma nic do roboty (czyli rzadko), jest jednoczesnie wielka zaleta, jak i przeklenstwem.

zalozylam kostium kapielowy, zeby mi przypominal, ze mam w biurze byc chwilke, i zaraz isc odpoczywac. spalam od 22 do 9 rano. zawsze na poczatku sezonu w Turcji organizm musi sie przestawic na ten inny tryb pracy. w Maroku do lotniska mialam 20 km, tutaj 137. Lekka roznica... tutaj przyloty sa z kilku miast, kazdy o innej porze, wiec jeden dzien z zyciorysu jest wyciety zawsze od nocy do nocy: najpierw trzeba zawiezc i odprawic tych, do leca do Polski, a potem odebrac na nowych.

ok, ok, juz ide. ide. juz mnie nie ma.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wreszcie krótka, rzeczowa notka, w której jednak i tak nie wiadomo o co chodzi. ;p
miłego łykendu!

Anonimowy pisze...

po tak dlugim odcieciu od wirtualnego swiata pochlonelam lapczywie Twoje zapiski z Turcji. i - jak zwykle - stwierdzam, ze dobrze, ze piszesz, bo wiem, co sie dzieje u Ciebie choc w malym wycinku. no i zapiski sa arcyciekawe ;) buziaki