wtorek, 20 stycznia 2009

JĘZYK TURECKI DLA OPORNYCH - metodologia

[Newsy z blogowego konkursu: aby przejść do finału, potrzebuję się dostać do pierwszej 10-tki. Jestem aktualnie na 13., konkurs trwa do czwartku godz.12. Wszelkie głosy mile widziane :)))]

Przygotowując się do wyjazdu do Turcji odkurzam stare notatki i odwiedzam ulubione strony w internecie, żeby trochę rozwinąć mój turecki. Niestety w nauce tego języka osiągnęłam taki etap, że porozumiewanie się idzie mi całkiem nieźle - nawet jeśli z błędami - po prostu się dogaduję (na tematy zarówno ważne jak i całkiem błahe). "Niestety" - bo osłabia to moją motywację do dalszej nauki... do perfekcji opanowałam wszystkie przerywniki i najczęściej używane formy grzecznościowe, co pozwala mi czuć się dobrze, i tak sobie w tym "dobrze" tkwić. Robię wrażenie na polskich koleżankach, dogadując się ze sprzedawcami i współpracownikami (co tym samym generuje wielkie problemy; znajomość tureckiego = próby podrywu, ot, taki wabik). Robię wrażenie na znajomych, rozmawiając z moim chłopakiem tylko i wyłącznie po turecku... Dość tego! Dość pławienia się w samozachwycie. Mnóstwo mi jeszcze brakuje, a kiedy znajdę się w grupie tylko Turków i Turczynek od razu przestaję być wygadana, ba ciężko mi wydusić z siebie choćby zdanie :)

Aby zmobilizować siebie (i innych opornych) - niniejsza notka :)
(Tak, istnieją maniacy, który naprawdę lubią brzmienie tureckiego i uważają go za wspaniały, bogaty i pełen niespodzianek język, do których i ja się zaliczam).

Jak zacząć?

1. Największym problemem jest oczywiście angielski (tudzież inny język obcy). Im lepiej znamy angielski, tym mniejszą mamy motywację. Wiadomo - po angielsku powie się coś bez wysiłku, a po turecku dukamy, dukamy, dukamy, a odbiorca i tak nic nie zrozumie (tak, ten uśmiech i kręcenie głową oznacza brak zrozumienia, o co ci w ogóle człowieku chodzi). Warunkiem jest przezwyciężenie naturalnego lęku i rezygnacja z innych języków obcych. Nie jest to łatwe; w Turcji da się dogadać ZAWSZE I WSZĘDZIE, niezależnie czy jest to rosyjski, duński, francuski czy język ciała - Turcy jako południowcy są po prostu komunikatywni. Trzeba zaznaczyć, że wielu mieszkających w Turcji na stałe obcokrajowców nie zna tureckiego poza pojedynczymi słowami. Siła przyzwyczajenia, no i zrozumiała wygoda. Cóż, trudno, jeśli nam zależy, zignorujmy nasze dyplomy i certyfikaty i przestawmy się na turecki.
Ja sama miałam "szczęście", że przyjeżdżając do Turcji po raz pierwszy znałam angielski biernie, dość słabo. Po pierwszych oporach zanurzyłam się w lokalnej mowie i to było najlepszym początkiem.

2. Czytałam kiedyś mądrą uwagę, że do tureckiego potrzeba specjalnego podejścia, "ucha". Można opanować biegle słówka i gramatykę, ale trzeba się wczuć w jego melodię, specyfikę, żeby naprawdę dobrze nim mówić. Dlatego warto mieć radar nastawiony na wszystkie przerywniki, powtarzające się formułki grzecznościowe, tytuły, którymi Turcy szafują bez opamiętania. Dla przykładu przypominam starą (ale nadal aktualną) notkę "Podstawy tureckiego".
Słowniczek w niej zawarty sprawił się doskonale w przypadku moich znajomych, którzy odwiedzili Turcję. Dzięki umiejętnemu stosowaniu dosłownie kilkunastu słówek zyskali sobie miano "spoko gości" :)

3. Notowanie i pisanie jest ważne, jeśli nie chcemy aby nasze zaczątki znajomości języka uleciały w nieokreśloną przestrzeń. Przez pierwsze 2 sezony pracy w Turcji nie rozstawałam się ze specjalnym zeszycikiem, w którym notowałam kolejne nowe słówka, najpierw zapisywane fonetycznie, a potem już prawidłowo. Do dziś mam ten zeszycik, czasem z niego korzystam i dostaję napadu śmiechu, kiedy widzę kulawo pisane zdanka w rodzaju "Bu akşam ne yapıyorsun?" [Co robisz wieczorem] :)

4. Turcy są bardzo życzliwi w stosunku do osób, które usiłują mówić ich językiem. Co zresztą chyba naturalne dla wszystkich narodów świata :) Dlatego nie ma co się obawiać. Nawet jeśli rozmówca nas nie zrozumie, nie będzie to problemem; machnie ręką i wróci do swoich obowiązków. Żartuję; nie będzie tak źle. Gorzej, jeśli to my nie zrozumiemy tego, co powiedział rozmówca - większość komunikując się z obcokrajowcami używa zaawansowanych trybów, czasów i form; jest im ciężko przestawić się na styl: "Kali jeść" - ale próbujmy. Może w końcu się nauczą.

5. Oczywiście nie każdy ma możliwość przebywania wśród Turków więcej niż 2 tygodnie wakacji w roku; chociaż wiadomo, że to najlepsza metoda nauki języka. Nie szkodzi; w zastępstwie mamy dwie wydatne pomoce: muzykę i internet. Muzyka praktycznie w 99% jest wykonywana po turecku, w piosenkach pop występują wciąż te same treści (miłość, tęsknota, odrzucenie, smutek i łzy) - dlatego łatwo rozpracować chociaż pojedyncze słówka i zdanka samą tylko metodą powtórzeń.
W internecie jest pełno Turków, szczególnie w zimie, kiedy cała zgraja pracowników turystycznych ma wolne. Można używać komunikatorów, można czatów, forów - wszędzie jest okazja, by z nimi porozmawiać (a panie przekonają się o tym, że często to Turcy będą je zaczepiali w poszukiwaniu swojej Miłości). W rozmowie wydatnie przydaje się słowniczek on-line, działający bardzo sprawnie, dzięki czemu dyskusja nie straci swojej płynności...

No i są też serwisy do nauki (po angielsku):
Serwis Princeton
Wszystko o tureckich sufiksach
Practical turkish 1
Practical turkish 2
Zbiór linków na Facebooku
Turkish class
Cromwell
Podstawy gramatyki
Totally turkish

Strona z filmikami do nauki rozumienia ze słuchu

Przysłowia tureckie

Można też uczyć się przez Skype'a

A tu pomocne strony po polsku:
Informacje o tureckim
Blog turkolożki


6. Na zakończenie, aby troszkę ostudzić to turkologiczne szaleństwo mała anegdotka wybitnie pokazujące, że tureckiego czasem znać nie warto, szczególnie jeśli się jest niewiastą... Dlaczego?
Zostałam w ubiegłym roku zatrzymana wraz z chłopakiem (coś za często się tu pojawia, dajmy mu od teraz kryptonim Król Pomarańczy) przez policję. Ot, standardowa kontrola dokumentów, wiz i pozwoleń. Kiedy okazało się, że Skylar "świetnie po turecku mówi", panowie wzmogli czujność i jeszcze dokładniej zaczęli się przypatrywać stempelkom i wizom, a potem puścili obwieszczając, że odwiedzą szefa mojego tureckiego biura sprawdzić, czy aby na pewno tam pracuję. Jakie było moje zdziwienie, kiedy szef po ich wizycie poinformował mnie ze śmiechem, że zostałam wzięta za... tak, dokładnie - panią lekkich obyczajów. "Bo tak dobrze znałaś turecki, no i nie byłaś sama..." - tłumaczył szef. Kto mnie zna, wie, jak bardzo śmiesznie brzmi taki zarzut kierowany do mnie, cóż... prostytucja w wydaniu wschodnioeuropejskim jest w rejonach turystycznych (i nie tylko) dość dobrze znana.

Jak widać czasami warto mówić tylko po angielsku.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dla osób, które tak jak ja chciałyby przy kolejnej wizycie jeszcze szybciej nawiązywać kontakty (aczkolwiek nie chodzi tutaj bynajmniej o aspekt męsko- damski :)), Twój wpis może służyć jako kompendium do nauki. Wyjeżdżając ponownie do Turcji po prostu "zakuję" porządny pakiet zwrotów i zobaczymy, co się będzie działo :)... Podczas ostatniego pobytu miałam poczucie mimo wszystko niejakiego wyobcowania, i baaardzo żałowałam, że pod tym względem w ogóle się nie przygotowałam do wyjazdu. Obserwując podczas różnych podróży reakcje "tubylców" na czasami nieudolne próby posługiwania się ich rodzimym językiem, sądzę, że w ten sposób można wiele zyskac w ich oczach. Ale to już rada dla turystów świadomych. Przy okazji pozdrawiam autorkę bloga- głos z mojej strony został oddany :).

なな pisze...

taaa właśnie TY Skarbnico wiedzy:) Cudnie że zamieściłaś coś takiego. Na razie opanowałam 4 słowa w języku tureckim (piszę fonetycznie):P czaj, yucz , aszk i merhaba :))) dziękuję jest dla mnie za trudne ...ale wszystko jeszcze przede mną... problem polega na tym, że angielski mam opanowany bardzo dobrze ... ale nie ma to jak uczyć się hiszapańskiego po angielsku, zatem i turecki spróbuję opanować :)
4EMKAA

LilQueen pisze...

ja moge pochwalic sie tym ze dwa tygodnie przed moja wizyta wturcji zakuwałam wszystkie przydatne slowka (zwroty grzecznosciowe , pytania w sklepie , liczby itd) i uzywając nawet zwyklego tesekkur ederim gratulowano mi i mowiono good tourist:) potem mialam fory .
ja moge pochwalic sie tylko tym ze umiem czytac po turecku raczej dobrze.
Piosenki -ciagle powtarzajace slowa zmuszaja do zajrzenia do słowniczka i wtedy zostaje w głowie.
Turecki mi sie bardzo podoba sczezgolnie fajnie brzmi rymowany w rapie:)

LilQueen pisze...

co do tego czytania nie jestem jakims asem ale pare oosb bylo zdziwione skad ja to umiem:)

Anonimowy pisze...

Nie od dzisiaj wiadomo, że do nauki języka obcego niezbędna jest silna motywacja. A co jest taką silną motywacją? oczywiście MIŁOŚĆ! 7 lat temu zakochałam się nie tylko w Turku, ale i w jego kraju, więc z wielkim samozaparciem (sama!) zaczęłam uczyć się tureckiego, a już po dwóch miesiącach własnoręcznie napisałam dwa długie listy, na pachnącym papierze, zroszone własnymi łzami tęsknoty :))) Teraz, po latach, już mówię po turecku dość dobrze, ale z rozrzewnieniem wspominam do jakiej rozpaczy doprowadzały mnie w sms-ach słówka typu: gorusseydik czy isterken... :))

Głos oczywiście oddałam! Pozdrawiam serdecznie. Sonka

Anonimowy pisze...

Jadąc do Turcji w samolocie próbowałam opanować kilka podstawowych zwrotów, udało mi się zapamiętać tylko tesekkur ederim, ale i tak wystarczyło, żeby zobaczyć uśmiech na twarzach Turków ;)
3 dnia biegle władałam 'seni seviyorum' i korzystałam z tego, żeby zdobyć fory u obsługi ;P hahaha

genialna stronka z sufiksami, dzięki Skylar!!!!

Pozdrawiam,
Maryś

Anonimowy pisze...

Mnie to nie zniechęca!
Turcy naprawdę są bardzo mili, kiedy cudzoziemiec próbuje mówić ich językiem, sama się o tym przekonałam. Jednego wieczora siedziałam z godzinę w sklepie, czekając aż tata utarguje w końcu coś ze sprzedawcą, a bardzo miła pani sprzedawczyni uczyła mnie tureckich słówek. Następnego dnia mogłam zabłysnąć przed obsługą hotelową, dukając "teszekur ederim" :).
Bardzo przydatne są Pani posty ze słówkami, szkoda tylko, że nie ma wymowy fonetycznej, bo to jest największy problem :).

Shahzadeh Blog pisze...

Po co wam turecki? Lepiej sie nieodzywajcie po turecku bo itak bedzie smierdziec wieprzowina:)
Niewiecie ze polki to dla turkow tylko dz..?
Nie ma tu zadnej zazdrosci.. nielubie zacofanych lasek, ale wiem wy itak nigdy nie zzyskacie prawdziwego szacunku w Turcji - tylko pozornie;).. nawet niewiece co za plecami o was mowia:)
LOL

Milagros Ruiz pisze...

haha:) to ostatni jest dobre..
polki czy inne europejki bierze sie w Turcji za dzi***...
pozatym prawdziwy turek nie bedzie lizal sie z wieprzojadka :s

Anonimowy pisze...

Panie Milagros Ruiz - proszę podać definicję prawdziwego Turka, bo żyjąc pośród nich nie zauważyłem wstrętu do "lizania się z wieprzojadką" - ba! wręcz przeciwnie. Poza tym niejeden z nich chętnie by miał taką Europejkę za żonę, niejeden ma dosyć Turczynek (co nie znaczy, że wszyscy).

Anonimowy pisze...

Dzięki za przydatne stronki :-)
Super!

Anonimowy pisze...

Bo wy myślicie że wszyscy Turcy to myślą że Polki to dzi*, dobrze a co w takim układzie myśli 80% polek o Turkach? - to że są zwykłymi podrywaczami, ze szukają swoich "miłości" tylko na jakiś czas, tak dla satysfakcji i swojej własnej przyjemności.. To straszne.. Chyba pora żeby każda z was uzbierała sobie pieniążki na Turcje i żeby każda z was zobaczyła jak to jest.. Posługując się stereotypami i tym co ktoś tam powiedział nigdy nie spojrzycie prawdzie w oczy, ja mam znajomych z Turcji z którymi mam dobry kontakt i z tego co wiem.. to właśnie oni uważają że Polki oczywiście bywają puszczalskie tak jak wszystkie inne baby z całego świata, ale jedno dla nich jest pewne są niesamowicie otwarte i miłe co się bardzo ceni. Poza tym to my Polki same pozwalamy sobie wyrabiać taką a nie imną opinie pretensje możemy zachować tylko dla siebie.

Anonimowy pisze...

Jak bylam w Turcji to oni najprostze slowa po polsku znaja, a z nimi mozna porozumiwac sie po angielsku... a wszczegolnosci z tymi w hotelu to spokojnie..

Anonimowy pisze...

Ciekawe stronki podajesz. Zaraz na nie zajrzę, może znajdę coś pomocnego do nauki tureckiego, bo ostatnio mam spore zaległości we wkuwaniu słówek...