sobota, 31 marca 2012

Kilka reklam na wiosnę

Dzisiaj będzie radośnie, przyjemnie, pozytywnie. Kilka tureckich reklam, które ostatnio wpadły mi w oko (wiecie, że oglądam ich dość dużo). Nie dość, że nienachalnie optymistyczne, to przy okazji niedużo się w nich gada, więc nawet nie władający tureckim Czytelnicy mogą je spokojnie obejrzeć.

Na początek reklama najnowsza, prosta, ale oparta na oryginalnym pomyśle:



W ten sprytny sposób reklamuje swoją nową usługę telewizja cyfrowa. Dzięki specjalnej opcji możemy zatrzymać wszelkie pokazywane w telewizji programy i obejrzeć je wtedy, kiedy mamy na to ochotę. Dotychczas to my czekaliśmy na ulubione programy w tv. Teraz będzie odwrotnie. Spot przedstawia więc czekających na nas filmowych bohaterów - włącznie z panterą i kreskówkowym ptaszkiem Twieetie (chyba tak się nazywał?). Trzeba przyznać, że widok drzemiącego w oczekiwaniu Pirata z Karaibów rozśmiesza i robi wrażenie :)

Poniżej jeszcze jedna reklama tej samej telewizji, ale tym razem prezentowana nam jest usługa oferująca możliwość zatrzymywania jednego z nadawanych w tym samym czasie programów, aby obejrzeć go później. Przy okazji mecze i serial "Wspaniałe stulecie" (który opowiada o czasach Suleymana Wspaniałego) to pewnie jedne z najpopularniejszych programów w tureckiej tv, wybór ich do reklamy wydaje się więc uzasadniony :)



Poniżej kolejne dwie reklamy jednej firmy, tym razem opon:





W pierwszej reklamie występuje turecka mistrzyni świata w nurkowaniu, w reklamie drugiej, tak dla kontrastu - mistrz świata w bilardzie. Trzeba przyznać, że koncepcja spotów jest świetnie dopracowana i robi wrażenie. W tle piosenkarz Mazhar Alanson głosem idealnie dopasowanym do klimatu, wyśpiewuje: "Będę stąpał solidnie* przez życie, będę stąpał solidnie przez życie. A jeśli solidnie, to LASSA" [to już gra słów związana z nazwą marki opon].
*słówko 'sağlam' - znaczy też 'zdrowo', 'mocno' - warto je zapamiętać :)

Poniżej reklama, na której początku zostaje nam zadane pytanie: co najdziwniejszego możemy zrobić w naszym banku? I pokazuje listę błędnych odpowiedzi:



Na końcu okazuje się, że najśmieszniejsza i nie budząca zrozumienia jest prośba o wypłatę pieniędzy z naszej lokaty. Na szczęście teraz w banku F. jest to już możliwe :) - reklama do najinteligentniejszych nie należy, ale publikuję tutaj ze względu na naprawdę dobrą scenę tańca kolbastı, którą zachwycają się także sami Turcy :)

Następna reklama, muzyczna, ale w bardziej tradycyjnym stylu:



Oto przeróbka starej piosenki Zeki Mürena w reklamie.... chyba wielu miłośnikom Turcji znanych, słynnych ciasteczek Tutku! Samo słówko 'tutku' znaczy 'pasja', 'namiętność', o czym warto wiedzieć kupując ciasteczka po raz pierwszy (można je dostać w Polsce).

Szukając tej reklamy w internecie natknęłam się na wersję, której w telewizji nie pokazywano, a szkoda:



I jak się podobało? :)

Poniżej jeszcze jedna reklama w której muzyka bezpośrednio cytuje stare tureckie przeboje - to chyba patent na sukces marketingowy, bo wiele reklam opiera się na takim schemacie, i większość budzi pozytywne reakcje:



Wykorzystano tu hit: "Hoşgeldin Yüreğime" czyli "Witaj w moim sercu" wykonywany m.in. przez bardzo charakterystycznego gwiazdora (a może gwiazdorkę? Ciężko ostatnio stwierdzić) pop o nazwisku Fatih Yurek. Mnie w reklamie przede wszystkim podoba się numer z koszulkami, gdzie zaprezentowano ofertę i zalety nowej taryfy komórkowej. Śmieszy mnie też moment, kiedy śpiewa się słowa 'Turkcel-li-li-li-li-li-li.." czyli coś w rodzaju "Turkcellowcy" (abonenci tej sieci) - Turcy naprawdę uwielbiają się bawić swoim językiem i to widać na każdym kroku.

A teraz... coś, co jest smakowitym kąskiem dla nas, pochodzących z kręgu zupełnie innej kultury. Reklama o obrzezaniu! No, może nie dosłownie, ale bohaterami są chłopcy i ich przygody podczas tego "wielkiego dnia" przemiany w mężczyznę.



Jednym z najpopularniejszych strojów chłopiecych podczas tego święta jest strój.. powiedzmy "padyszacha" - i często można zaobserwować całe gromady chłopców w miastach ubranych identycznie. W reklamie mamy ten sam schemat, niesfornych, psocących, biegających 'młodych mężczyzn', których uwaga skupiła się na jedzącej ze smakiem czekoladę dziewczynce... I jak się okazuje goniąc za nią trafili do sali, w której będzie się odbywała uroczystość. W jednej z ostatnich scen są już w szpitalu i dla "ukojenia" pogryzają wspomnianą czekoladę. Slogan głosi: "Hayat bize hep tatli" (Życie jest dla nas wciąż słodkie) - i to mimo zabiegu :)

Na koniec coś z klimatu romantycznych wyciskaczy łez. Po prostu reklama - bajka na dobranoc. Możecie ją spokojnie oglądać przed pójściem spać:



W sloganie firma mleczarska woła "Podążaj naszymi śladami"! Pamiętajcie więc o szklance gorącego mleka przed snem :)

Życząc miłej niedzieli, i przypominając o symbolicznej akcji "Godzina dla Ziemi" dzisiaj o 20.30 :) - kłania się z wyrazami uszanowania
                                           Skylar

sobota, 24 marca 2012

Z POZNANIA

Jestem od wczoraj w Polsce, pogoda identyczna jak w Turcji, w Poznaniu w Muzeum Archeologicznym odbył się festiwal turecki, wysłuchałam ciekawych wykładów, przede wszystkim o wykopaliskach w Çatalhöyük, na Starym Rynku pełno ludzi kolorowo ubranych, spacerujących niespiesznie, fotografujących, chce się żyć! - Poniżej kilka zdjęć z festiwalu i nie tylko... 






IMG_4941
Dzieci przyglądają się pokazowi "ebru art"...

IMG_4948

... czyli tureckiej sztuce malowania na wodzie która pozwala uzyskać zaskakujące efekty...

IMG_4949


IMG_4953
Na festiwalu była też Pani Kawiarka parząca kawkę...

IMG_4956
Namiot z wyluzowanym Turkiem palącym fajkę...

IMG_4966
I jeszcze raz ebru art - mam zamiar kiedyś nauczyć się tej sztuki i wtedy o niej więcej napisać na blogu.

IMG_4972
No i oczywiście klucz programu :)

IMG_4974

IMG_4979
Oj było na co popatrzeć!

IMG_4984
Tunel czasu? ;)



Na zakończenie tego krótkiego wpisu małe info organizacyjne. Wszystkie komentarze dodawane na blogu są moderowane. Jednocześnie komentarze w wykonaniu Anonimów nie będą publikowane. Bloguję od 12 lat i chciałabym zatrzymać tu klimat, który sprawił, że pokochałam tą część sieci i wszystko to, co dał mi (i Wam) ten blog. Jeśli Czytelnikowi wydaje się, że zna Autora, Autor też chciałaby mieć choćby wrażenie, że zna Czytelników. Wiem, że to niejakie utrudnienie, ale życzliwe mi osoby mam nadzieję zrozumieją i jakoś to zniosą ;)

Pozdrawiam serdecznie życząc miłej polskiej niedzieli, najlepiej na łonie rodziny i natury!

wtorek, 20 marca 2012

OTWARCIE SEZONU PLAŻOWEGO 2012

Zrobiło się ciepło. Tak naprawdę ciepło, bez żartów. W słońcu można rozbierać się do krótkiego rękawka, powiem więcej: założyłam dziś letnie buty i to bez skarpetek!

Taka pogoda była motywacją, by popracować jak najintensywniej od rana, aby móc pozwolić sobie na plażową przerwę. W pełni na nią zasłużyłam, i spędziłam bite dwie godziny grzejąc się w słońcu i czytając książkę, w przerwach pstrykając perfinie i z ukradka zdjęcia niczego nie spodziewającym się ludziom.

Tak na marginesie chciałam zaznaczyć, że każde moje wyjście na plażę okupione jest stresem w postaci zaczepiających chłopaków w wieku 17+, wołających "Hallo" i usiłujących się (bezczelne wyjątki) przysiąść. A jeśli wyjdę z koleżanką/koleżankami, jest jeszcze gorzej. Najgorsi są ci, którzy siadają kilka metrów dalej, włączają romantyczne piosenki z telefonu i po prostu się gapią. Zastanawiam się jak ich przepłoszyć tak, żeby w ogóle się nie zbliżali (bo jak podejdą, odstraszam ich udawaniem wrednej naburmuszonej Turczynki). Może Wy macie jakieś sposoby? ;)

IMG_4910
Plażowe kontrasty: Para cudzoziemska i para miejscowa.

IMG_4908
Czas wykorzystany produktywnie: biegacz.

IMG_4918
Godzina 16:02, robotnicy już poszli do domu (oczywiście). Ale trzeba przyznać, że nasza dzielnica/wioska będzie w tym roku wyglądała pięknie. O ile oczywiście robotnicy zdążą na czas!

IMG_4915
Fotografia plażowa klasyczna.

IMG_4913
Czyżby wagarowicze?

IMG_4905
Pierwsza amatorka kąpieli. Warto zaznaczyć, że woda jest naprawdę ciepła.

IMG_4886
Koparka kontra turyści.

IMG_4882
Turek buduje zamki na piasku.

IMG_4874
Dziewczyny podczas relaksu.

IMG_4866
Król Rybak.

2012-03-21<
A to ja: ciesząc się pięknym dniem i słońcem, z wyciągniętymi białymi jak mąka nogami, czytam biblię próżniaków XXI wieku pod tytułem "Jak być leniwym" - przy okazji polecam, znakomita książka :)

Mam nadzieję, że Wasz dzień też był udany? W końcu jutro oficjalna wiosna, a sam fakt, że nadchodzi poprawia humor, prawda? A zatem wiosny za oknem i w sercach Wam i sobie życzę ;)

sobota, 17 marca 2012

DANIE NA SOBOTĘ: ZUPA Z SOCZEWICY

Chciałam oświadczyć, że czegoś takiego dawno nie było. W Polsce i okolicach stopni 21, ludzie piknikują i chodzą w krótkich rękawkach, co możemy nawet zobaczyć w tureckich wiadomościach. A w Alanyi ledwo 15, słońce jest, ale taki ayaz panuje (czyli mróz jakby, chłód), a na górach jeszcze śnieg się zatrzymał. Siedzę w domu z nałożonym na głowę kapturem od dresu i chucham w dłonie, palce u stóp mam również zmarznięte, a pracować trzeba. Piszę o tym w pełni świadomie, próbując zatrzymać chwilę, jak to się pięknie mówi, bo przecież taki stan nie potrwa długo, prawda? :) W Polsce "w marcu jak w garncu, kwiecień-plecień...", a na Riwierze już niedługo i będzie naprawdę upalnie w pełnym tego słowa znaczeniu. Cieszcie się więc Waszym pięknym ciepłym weekendem, ja będę się starać cieszyć alanijskim wiosennym ayazem!

A z racji że pogoda lekka i wiosenna, można sobie na obiad zaserwować a nawet i kolację lekkie ale smakowite i aromatyczne danie. Przepis który zamieszczę dziś zawiera składnik, w który niektórzy z Was się pewnie zaopatrzyli poprzednim razem, czyli... soczewicę :) Przy dzisiejszym przepisie będzie można ją wykończyć, i to naprawdę oblizując palce.

Nadeszła bowiem pora na ZUPĘ Z SOCZEWICY, czyli mercimek çorbası. Danie, które uwielbiam i konsumować mogę o każdej porze dnia i nocy. Jak pisałam dawno temu, za górami i lasami, zupy tureckie mają konsystencję głównie kremową, ale wbrew pozorom są naprawdę syte. Idealnie smakują bo szalonej imprezie, spożywane nad ranem. Zajadam się nimi w domu, ale także podróżując - czasami w nieznanym miejscu nie chciałoby się ryzykować z mięsnymi czy obfitymi potrawami, a zupa, szczególnie soczewicowa czy pomidorowa jest dostępna niemal w każdej lokancie. Co prawda czasami zamiast soczewicy w składzie zostało użyte więcej mąki... bolesne prawa restauracyjnego biznesu :)

Oto zdjęcie zrobionej przeze mnie ostatnio zupy (szkoda, że nie widać jak paruje!):

IMG_4772


Poniżej za to czysty jak łza, zdrowy i lekko po mojemu zmodyfikowany przepis na pyszną soczewicową rozkosz, który przy okazji jest banalnie prosty:

Mercimek corbasi - zupa z soczewicy
Będziemy potrzebować:
  • szklankę czerwonej soczewicy uprzednio dobrze wypłukanej
  • 1 cebulę
  • warzywa - może być jedna marchewka, ja wrzucam ze trzy i dorzucam ze dwa ziemniaki, żeby zupa miała w sobie "konkret" :)
  • 2-3 ziele angielskie
  • cytryna
  • ew. kostka rosołowa (lub wywar)
  • przyprawy: sól, pieprz, mięta, ostra czerwona papryka, oregano (kekik)
  • łyżeczka koncentratu pomidorowego (tur. domates salçası)
Cebulę kroimy drobno i smażymy na złoto w głębokim garnku. Następnie dodajemy koncentrat pomidorowy, rozrabiamy i gotujemy chwilkę. Soczewicę dorzucamy do garnka, zalewamy gorącą wodą z rozpuszczoną kostką rosołową lub gotowym bulionem. Dodajemy warzywa: drobno pokrojoną marchewkę i ziemniaki. Przyprawiamy według własnego uznania wszystkimi przyprawami, dobrze jak zupa jest intensywnie przyprawiona, nawet nieco pikantna. Gotujemy na niewielkim ogienku. Następnie studzimy i miksujemy blenderem. Gotowe!

Zupkę podajemy skrapiając cytryną i zagryzając chlebem (najlepiej białym tureckim ekmekiem lub polską bułką ;)) Można dodać sałatkę pasterską jako zakąskę - z pomidora, ogórka, wypłukanej cebuli, z oliwą z oliwek i sokami z granatu i cytryny...

Smacznego, miłego weekendu i wygrzewania się w słońcu. Idę sobie zrobić ciepłą, rozgrzewającą kawę :)

niedziela, 11 marca 2012

KOBIETY ZNAD MORZA CZARNEGO

Najpierw w wiadomościach pokazywano z rozbawieniem reprezentantki Rosji w Konkursie Eurowizji w tym roku (kto nie widział niech zajrzy koniecznie do wyszukiwarki!) - grupę babuszek w wieku mocno zaawansowanym, ale za to pełnych wigoru... Dzień albo dwa później pojawiła się w telewizji "turecka odpowiedź" w postaci... 70-letnich wieśniaczek z wybrzeża Morza Czarnego, które, jak dowiadujemy się, nakręciły film dokumentalny o swoim życiu!

W wioseczce Tonya należącym do województwa Trabzon przeprowadzono projekt będący efektem współpracy tamtejszej Izby Handlu i Przemysłu z Centrum Informacyjnym Unii Europejskiej. Zorganizowano warsztaty pod hasłem "Spotkania filmowe Turcja-UE", których efektem jest film dokumentalny wykonany praktycznie w całości przez wiejskie kobiety w wieku "bardzo dojrzałym". Ideą projektu, jak się dowiadujemy, było uświadomienie kobietom wagi edukacji i zachęcenie do jej rozpoczęcia. W Turcji wciąż jest żywy ten problem; wiele rodzin nie wysyła dziewcząt ze wsi do szkoły. Z wielu powodów: jedni chcą by pomogły w gospodarstwie, inni uważają, że w małżeństwie i macierzyństwie umiejętność czytania i tak się nie przyda, a inni z kolei, że edukacja tylko niepotrzebnie "zwichrzy" poglądy danej dziewczyny, namąci jej w głowie (i potem trudno będzie taką utrzymać w ryzach). Znam pewną kobietę w wieku średnim, która jest analfabetką i w ogóle nie umie czytać. Dowiedziałam się niedawno, że nie została wysłana do szkoły dlatego, że... mogłaby pisać do chłopaków listy miłosne!

Trudno się więc dziwić, że promuje się teraz edukację wśród wiejskich dzieci, szczególnie dziewcząt...

Film został przygotowany pod opieką reżysera Deniza Yeşil, który wraz z ekipą najpierw przeprowadził szkolenie wśród chętnych kobiet, a następnie czuwał nad przebiegiem prac nad filmem. Ekipa filmowa składała się z 55-letniej pani reżyser, pomocnicy reżyser w wieku lat 71. Dźwiękowcem została 72-latka, a operatorem kamery 45-latka.

Dokument pokazuje życie wiejskich kobiet; odwiedzaja się one wzajemnie w domach, gdzie rozmawiają o swojej codziennej pracy i poruszają tematy, które, jak mówi w wywiadach twórca filmu, zaskoczyły nawet jego. Okazało się też, że mimo trudności ogólnych (trzeba było np. przerwać kręcenie filmu, gdyż jedna z kobiet musiała się zająć dojeniem krowy, z kolei pani Dźwiękowiec była fizycznie zmęczona dźwiganiem sprzętu) kobietom kręcenie filmu sprawiało wiele radości. Film nosi tytuł: "Karadeniz Kadınıyız, Güçlüyüz ama.." [Jesteśmy kobietami znad Morza Czarnego, jesteśmy silne, ale...] i ponoć panie żartują już między sobą o następnym projekcie.



Zachęcam do obejrzenia fragmentów materiału tutaj - choć jestem niemal pewna, że nawet osoby uczące się tureckiego i znające go trochę będą miały kłopotu ze zrozumieniem wypowiadanych tam kwestii. Sama musiałam się dość intensywnie wsłuchiwać, a i tak nie jestem pewna, czy wszystko załapałam :) Przyczyną jest przede wszystkim akcent znad Morza Czarnego, który lubią przytaczać w żartach Turcy, brzmi dla nich bowiem egzotycznie, a dla niektórych "uroczo" (pewnie podobnie, jakbyśmy my mówili o naszych Kaszubach).
Jak deklarują ponoć teraz twórczynie filmu, "Şehre gidelum film çekelum" (zamiast "Şehre gidelim film çekelim", czyli jedźmy do miasta, nakręćmy film) - i to zdanko idealnie pokazuje specyfikę czarnomorskiego akcentu :)

Obejrzyjcie, choćby dla samego widoku tych niesamowicie pozytywnie nastawionych do życia, wbrew jego ciężkim warunkom, bohaterek. To właściwie taka spóźniona, pozytywna, uzupełniająca notka na Dzień Kobiet, prawda? :)

Artykuł, z którego korzystałam, znajduje się w języku tureckim tutaj: kliknij


Wracając jeszcze do tematu Eurowizji, czy znacie już reprezentanta Turcji na tegoroczny konkurs piosenki? Nazywa się Can Bonomo i trzeba przyznać, że jest bardzo oryginalnym wykonawcą. Jego piosenka konkursowa jest do posłuchania i obejrzenia poniżej. Po angielsku (według mnie, wielbicielki języka tureckiego, szkoda); piosenkarz uważa, że będą większe szanse na wygraną.





Przy okazji we wciąż niedojrzałych tureckich mediach zawrzało, kiedy okazało się, że Can jest pochodzenia żydowskiego (ojciec jest Żydem). Skomentował to tak, że aż postanowiłam skopiować tutaj: "Muzyka nie ma języka, wyznania, rasy. Jestem Turkiem. Bycie Żydem jest religią. W Turcji żyją ludzie wywodzący się z 36 różnych grup etnicznych. Od 540 lat jesteśmy tutaj. Nie ma to żadnego związku z Izraelem. 540 lat temu przybyliśmy tu z Hiszpanii. Jestem Turkiem i będę reprezentował Turcję".

A tu jeszcze jedna piosenka Cana, która mnie osobiście bardzo się podoba (m.in. dlatego, że jest jednocześnie turecka i jednocześnie bardzo niebanalna), pod tytułem "Bana bir saz verin", czyli "Dajcie mi saz". Zresztą klip też jest świetny:



piątek, 9 marca 2012

Przegląd wiadomości większych i mniejszych

1. Dzisiaj w Alanyi jest tak, jakby się pory roku zmieniły jednego dnia. Wcześniej nawet jeśli świeciło słońce, to było po prostu chłodno, a w górach widać było śnieg. Potem było kilka dni intensywnych deszczy. A teraz ... myślę że nadeszła zapowiadana alanijska wiosna - hurra :) Dopiero dwa dni temu paradowałam w płaszczu a dziś przekonałam się, że krótki rękawek wystarczy. W cieniu jest, jak wskazuje termometr, 19 stopni!

2. W przeddzień Dnia Kobiet dzięki rozmowie z moją przyjaciółką z Polski przez internet uświadomiłam sobie po raz kolejny, że w Turcji pod wieloma względami automatycznie przestawiam swoje myślenie na inny tor. O ile będąc w Polsce czy w Europie fakt bycia kobietą schodzi w moim codziennym życiu na drugi plan, i zanadto się nad nim nie zastanawiam, o tyle w Turcji przeciwnie - "płciowość" jest zawsze na porządku dziennym. Choćby się nie chciało, stykamy się z nią na każdym kroku. Do tego pogłębia podział fakt, że większość obcokrajowców z np. Polski w Alanyi to kobiety. Ich partnerzy to Turcy. Spotykanie się więc z "Polakami" powoduje że spotykamy się de facto z kobietami. Przyjaźnić się z Turkami mając partnera Turka jest trudno - panowie raczej nie ufają sobie nawzajem (słusznie) i niewielu z nich wierzy w przyjaźń damsko-męską bez podtekstów, tym bardziej z cudzoziemką! No, chyba że łączy nas wspólna praca, albo więzy rodzinne. Inna sprawa, że znalezienie szczerych i wartościowych kolegów Turków w kurortowym środowisku nie jest proste - raczej niewielu panów ma faktycznie czyste interncje, nie mówiąc już o tym, że większość skupia się na rozmowach o pracy, pieniądzach, szpanowaniu i plotkowaniu :)
Z kolei Turczynki przywykły patrzeć na "obcokrajowców" (czytaj: kobiety) wilkiem, czują się bowiem zagrożone. I wracamy do punktu wyjścia. Jak mniemam w większych, kosmopolitycznych miastach tureckich te relacje wyglądają zupełnie inaczej, a przynajmniej - nie tak szablonowo jak w naszej mieścince.
Oczywiście nie tylko z tego powodu podział płci jest widoczny na każdym kroku. Nawet podróżując po kraju trafiamy na sytuację, kiedy miejsce w autobusie międzymiastowym przydzielane jest nam ze względu na płeć. Oczywiście jest to bardzo wygodne (ja sama bardzo sobie ten podział cenię) ale z drugiej strony w Polsce w życiu na coś takiego bym nie wpadła - Polacy zachowują się zdecydowanie mniej otwarcie niż Turcy i siedzenie koło mężczyzny w pociągu czy autobusie raczej specjalnie nie przeszkadza (chyba że pan pociąga piwo czy chrapie, ale to już kwestia kultury a nie płci).
Kraj się zmienia, europeizuje i na pewno w Turcji z czasem wszystko będzie zbliżone do naszych norm. Póki co jednak wciąż dużą wagę przykłada się tu do tego, co "wypada" i "nie wypada", osobno kobietom i mężczyznom. Nie są to rzeczy, które mnie osobiście jakoś dotykają czy przeszkadzają, tak naprawdę to drobiazgi. Ale dzięki nim po prostu pamięta się o tym, że tutaj to, jakiej jesteś płci, naprawdę definiuje wiele rzeczy.
Na koniec tego przydługiego akapitu anegdotka z zaskakującym wnioskiem. Ostatnio doznałam dyskryminacji płciowej ze strony pewnego współpracownika. Kolega ów, wykształcony i obyty w świecie Stambulczyk, pracujący na co dzień z cudzoziemcami, nie mógł przełknąć faktu że jestem wspólnikiem w biurze, a więc jego przełożoną. Wydawało mu się, że mój chłopak "wziął mnie" do firmy dla dekoracji, albo po to, żeby mieć na mnie oko (jakkolwiek nienormalnie to brzmi). Wobec naszych kontrahentów przedstawiał mnie jako "narzeczoną Pana B.", czy też "ukochaną Pana B.". Prawił mi morały, dawał złote rady, deprecjonował moje umiejętności, a co więcej nie chciał ode mnie przyjąć pieniędzy na wydatki firmowe, "bo od kobiety się wstydzi" (jak ogłosił potem z wielkim oburzeniem mojemu wspólnikowi, a przy okazji partnerowi, Królowi Pomarańczy). Kiedy w końcu nie wytrzymałam i zwróciłam mu ostro uwagę, robiąc to na dodatek przy innych (aby najadł się prawdziwego wstydu), przyznał mi rację. Po raz pierwszy zostałam tak potraktowana i trzeba przyznać, że bardzo się zdenerwowałam. Po przemyśleniu całego mojego życia w Turcji stwierdziłam, co wcale wbrew pozorom nie jest odkrywcze dla kobiet które tu mieszkają, że ci "europejscy" Turcy znający 16 języków obcych i deklarujący się jako laiccy, świeccy i nowocześni - są najgorsi :) To właśnie z ich strony można odczuć największą dyskryminację: jako kobieta, jako Europejka, jako Polka, jako niemężatka - i co sobie jeszcze tu dodacie. Paradoksalnie najbardziej otwarci i tolerancyjni są prości ludzie z małych miast lub wsi, być może dlatego, że nikomu nie starają się nic udowodnić, po prostu robią swoje i żyją po swojemu. Ze strony takich "tradycyjnych", "prostych" Turków osobiście odczułam najwięcej ciepła i pozytywnego nastawienia (a paradoksalnie czasami takie osoby budzą największe obawy: dziadek w szarawarach, babcia w chustce). Rzekłam :)

3. Z okazji Dnia Kobiet jak i co rok temu media były pełne informacji na temat. W większości jednak niestety dość standardowo negatywno-sensacyjne. O planowanych zmianach w ustawodawstwie odnośnie karania przemocy wobec kobiet informowano pokazując co roku te same zdjęcia pobitych żon. Premier i kilkoro innych polityków wspominało w przemówieniach z najwyższym szacunkiem matki, kobiety starsze, żony - ale zapominając o kobietach, które ani żonami, ani matkami nie są... W Stambule na placu Sultanahmet demonstrowały półnago Ukrainki z organizacji Femen - co raczej nie spotkało się ze zrozumieniem tureckiego społeczeństwa.
Zabrakło pozytywnego akcentu; zaczynam się już przyzwyczajać, że optymistyczne wiadomości i tak zwane "dobre zakończenia" nie bardzo przekonują Turków. Im więcej płaczu, pecha i negatywnych zbiegów okoliczności tym lepiej. Zresztą widać to oglądając tureckie seriale. Nieszczęściami, które przydarzają się ich bohaterom można by obdzielić kilka pokoleń :)

4. Przygotowania do sezonu ruszyły pełną parą, dlatego w kąt poszedł blog, wszystkie planowane zmiany, designy i oryginalne gadżety. Póki co muszę się skupić na czym innym. Spraw nie ułatwia pracowanie w domu; mam tu wolny internet, który zniechęciłby najcierpliwszych. A do tego sprzątanie, zmywanie, gotowanie i oglądanie telewizji! Przyznacie, że mam naprawdę ciężkie życie ;) A tak na poważnie - po prostu muszę poczekać na lepszy moment, teraz jestem naprawdę bardzo zajęta.

5. Ale, ale. Chciałam w tym miejscu poprosić Was, Czytelników bloga i jak domyślam się w większości  fanów Turcji - o pomoc. Na potrzeby nowej wersji strony (i z ciekawości) szukam wszelkich ciekawych stron, blogów, serwisów polskojęzycznych dotyczących Turcji. Niektóre z nich widnieją już od dawna w zakładkach "Baza Linków", ale jestem pewna, że nie wiem o wielu. Jeśli chcielibyście się czymś podzielić - zapraszam mailowo lub komentarzach do zostawiania linków wraz z paroma słowami opisu. Chciałabym docelowo stworzyć na blogu potężny zbiór odnośników do ciekawych, oryginalnych, poważnych i wartościowych stron polskich o Turcji. Sądzę, że będzie ich coraz więcej.




IMG_4758


IMG_4742

IMG_4754

IMG_4737