poniedziałek, 7 maja 2007

ŞEREFSIZ!

czyli: bez honoru.
dla Turka najwieksza obelga uslyszec, ze jest niehonorowy. Co nie przeszkadza im w nazywaniu tak siebie w zartach - bo to "cos innego". Slowko to czesto wystepuje na drogach. Kierowcy lubia nazywac innych "şerefsız", tych co krzywo skrecili, zajechali droge, albo weszli pod maske. Co nie znaczy, ze oni sami tak nie robia. Ruch na drogach tureckich jest tematem, doprawdy, na ksiazke, zreszta kiedys, gdzies, poswiecilam mu osobna notke.

Honor, rzecz swieta, a jak jeszcze Turek przypadkiem ma we krwi troche krwi kurdyjskiej (moze byc dziesiata woda po kisielu), to staje sie jeszcze wazniejszy.
Nie jestem specjalistka od historii, szczerze mowiac, to moja pieta achillesowa, zawsze natomiast interesuje sie obyczajowoscia, jezykiem, codziennymi zachowaniami. Na podstawie wlasnych przygod i obserwacji jestem w stanie wymienic co najmniej kilka modelowych cech honorowego Turka (uwaga, wychwycone zarowno u Kurdow jak i "czystej krwi" Turkow), a poniewaz jestem kobieta (dobrze ze to napisalam, bo pewnie nikt sie nie domyslal :)), sporo z nich dotyczy wlasnie kontaktow z kobietami.

- pieniadze - honorowy Turek nigdy sie nie przyzna, ze jest bez pieniedzy. Jak mu sie koncza, to po prostu nie je i nie pije, albo pozycza. Zamiast "konczy mi sie kasa", powie "Chodzmy na herbate" (tu herbata jest najtansza, kosztuje 0,50 kuruszy, czyli niewiele ponad zlotowke). Nie pojdzie z dziewczyna do restauracji, bo ta jest "kiepska" i w ogole "przeciez nie jestesmy glodni".

- przy okazji pieniedzy - honorowy Turek nie pozwoli nigdy kobiecie zaplacic w knajpie. Nawet jak nie ma pieniedzy, a kobieta pokornie proponuje: podzielmy sie rachunkiem. Nie. Bo nie. Co innego pozyczyc - ale tak, zeby nikt nie widzial :) Stawia to kobiety w dosc ciekawej sytuacji: nigdzie nie musza za siebie placic, ale w sytuacji krytycznej beda poproszone o pozyczenie pieniedzy, zeby z nich Turek mogl zaplacic na przyklad za ta herbate ;)

- przy okazji kobiet - honorowy Turek wszystkie decyzje podejmuje sam, niezawisle, i niezaleznie od wszystkiego. Absolutnie wykluczone jest zwracanie honorowemu Turkowi uwagi, poprawianie go, sugerowanie co powinien zrobic, nawet jesli zamierza zrobic kompletne glupoty. Od razu sie obrazi, a -

- a propos obrazania - honorowy Turek obrazac sie lubi i robi to efektownie. Milczy, jego twarz jak gradowa chmura jest, nabzdyczony az czuc, jak bardzo jest zly. Mowi: "nigdy wiecej..." (tu mozna sobie wpisac cos dowolnego). Wielu honorowych Turkow obraza sie definitywnie, ale znam rownie wielu, ktorzy po takim "nigdy wiecej", czekaja przepisowe 24 godziny i po tym terminie udaja, ze nic sie nie stalo :) W takiej sytuacji absolutnie nie mozna powiedziec: "A nie mowilam?" - ze zlosliwa satysfakcja, tylko przemilczec. Sam honorowy Turek wie, co zrobil, wiec nie potrzeba mu tego jeszcze uswiadamiac :)

- honorowy Turek ma specyficzne podejscie do kobiet - niewyobrazalne, zeby kobieta (ktora z natury rzeczy jest przeciez mniej inteligentna, bardziej gadatliwa, a co za tym idzie, nie ma co z nia wchodzic w rzeczowe dyskusje), wiedziala lepiej. Nawet jesli obie strony wiedza, ze kobieta wie lepiej, honorowy Turek udaje, ze nie. Potem czesto sie zdarza, ze robi tak, jak zasugerowala kobieta, albo kieruje sie jej zdaniem, ale caly splendor sukcesu oczywiscie spada na niego :)
Kobieta stoi z boku i krasnieje z dumy, bo przeciez liczy sie wspolne dobro, a nie to, kto dane rozwiazanie z sytuacji wymyslil.

- honorowy Turek uzywa slow "wiem", "jestem pewien", "zawsze", "nigdy" - co w wiekszosci przypadkow nie jest prawda. Czesto nie wie, nie jest pewien, a to co zawsze, i nigdy, zdarza sie czesto, albo rzadko. Kontaktujac sie i zalatwiajac sprawy z honorowym Turkiem nalezy o tym pamietac - uslyszawszy "nigdy" - po prostu sie nie przejmowac, i robic swoje :)

- honorowy Turek nie znosi, jak do niego mowic "bez honoru" (şerefsız) - nawet w zartach. A szczegolnie, jak takie zarty urzadza kobieta. W ogole z kobieta mozna zartowac, mozna sie swietnie bawic, i robic sobie glupie zarty, ale najlepiej nie w miejscach publicznych - bo wstyd :)


Mam nadzieje, ze po przeczytaniu tej notki, nie myslicie sobie, ze jestem biedna, sterroryzowana przez honorowego Turka kobieta. Moje obserwacje (przypomne) dotycza wielu znanych mi osob, zarowno blizszych (przyjaciol) jak i dalszych (obcy, albo zaslyszane historie). Wlasciwie jest to temat rzeka, nadajacy sie do spokojnej pogawedki na zywo :)
Poza tym trzeba pamietac, ze jest jeszcze wielu Turkow, dla ktorych honor wcale nie jest naj-naj-najwazniejszy na swiecie, i maja inne pasje (na przyklad dziewczyny, samochody albo gry komputerowe). Mimo to uwazam jednak, ze ta honorowosc nie jest wcale taka zla - przy umiejetnym postepowaniu majac wspolne sprawy z honorowym Turkiem czlowiek i tak robi co chce, a honorowy Turek jest dumny, ze jest honorowy. Byc moze dzieki temu w Turcji nadal jest duzo mezczyzn, w przeciwienstwie do Polski, w ktorej zauwazam zatrwazajaco zmniejszajaca sie ich liczbe.

/teraz spodziewam sie biczowania ze strony czytelnikow ;)/

12 komentarzy:

Agata Wielgołaska pisze...

:-))))))

wielki öpücük za rozbawienie mnie w to mgliste, leniwe, senne popoludnie

Anonimowy pisze...

a ja Ciebie biczowac nie bede, bo....
honorowosc, ktorej doswiadczam ze strony moich pakistanskich przyjaciol jest bardzo zblizona. nigdy sie nie przyznaja do klopotow. absolutnie nie pozwola oddac pozyczonych od nich pieniedzy - trzeba forteli by przyjeli zwrot dlugu od przyjaciela.
obrazaja sie uroczo - teatralnie i wymownie. najgorsze, co mozna zrobic, to probowac zalagodzic sprawe albo cos wyjasnic. tylko sie wszystko pogarsza. najlepiej odczekac az delikwentowi przejdzie i sam z siebie zacznie sie na nowo odzywac jak gdyby nigdy nic :)

Lubie te ich honorowosc i zdecydowanie, kobieta moze sie czasem poczuc jak ksiezniczka (zreszta pisalas juz dawno o tym czemu Europejki leca na Turkow), wiadomo, ze cokolwiek nawet drobnego by mi sie nie stalo, to i tak przyjaciele rzuca mi sie na ratunek. a z drugiej strony dzieki tej honorowosci mozna tez przy pewnych umeijetnosciach (ha!) nieco pomagac im w podejmowaniu decyzji.

"zawsze" czyli "raz, przed chwila" albo "raz, za chwile" - w zaleznosci czy to sprzeczka czy romantyczna deklaracja :P, "nigdy" czyli "nie teraz, bo jestem wkurzony" ;), "obiecuje" czyli "ok, o ile nie bede mial innych planow ani nie zapomne", czyli sytuacja moze sie zmienic 5 min pozniej.
czy Turcy tez namietnie choruja na skleroze i maja wrodzona awersje do wszelkich planow, grafikow etc? ;)

co do wiedzenia lepiej - mam taryfe ulgowa, bo jestem Europejka no i jestesmy w UK, czyli costam moge wiedziec lepiej, ale nie za duzo na raz :P

aha, zaznaczam podobnie jak Ty, ze nie jestem biedna, ubezwlasnowolniona i sterroryzowana przez Pakistanczykow kobieta bez prawa glosu :)
przeciwnie, dzieki umiejetnosci adaptacji i szacunku do innej kultury mam swoja pozycje i chlopaki licza sie z moim zdaniem :)
bo u nich facet, ktory lekcewazy to, co mowi kobieta (nie mowie tu o peplaniu tylko o opiniach czy potrzebach oraz nie o kazdej kobiecie, tylko tych w miare bliskich, z ktorymi trzeba sie liczyc - z rodziny, grona przyjaciol, przyjaciol owych przyjaciol itd), jest niehonorowy.

oczywiscie nikt mi nie powie, ze mam racje, najpierw bedzie dlugia dyskusja czemu jej nie mam, wiem dobrze, ze tak byc musi ;) ale to co uwazam i tak odegra wazna role.

ech, nic tylko sie zachwycac, godzinami dyskutowac i ksiazki pisac :P

. pisze...

fajny post :)
to przypomina mi 2 "honorowe" sytuacje:
1) moj kolega Turkek - obrazil sie na mnie na 3 lata (nie pomogly telefony, maile, smsy i maile od znajomych, listy itp) bo chyba zazdrosny byl (nigdy nie poznalam prawdy do konca) po 3 latach nagle pisze jakby nigdy nic: nasil gidiyor? (bylam w szoku ale zrozumialam ze taka ich natura) ;)
2) w Antalyi ubieglego lata - jakis chlopak na mnie spojrzal gdy szlam z tym wspomnianym wczesniej kolega - a moj kolega rzucil sie na niego z wyzwiskami i prawie by sie pobili (ja normalnie w szoku) - a potem pyta mnie - widzialas co on zrobil? jak na Ciebie patrzal?
potem wyjasnil mi ze zaden facet nie moze tak na mnie patrzec gdy ja ide z nim nawet jesli jestesmy tylko przyjaciolmi.. od tej pory nazywam go My Hero ;)

ach ci Turcy.. fakt ze latwo poczuc sie przy nich ksiezniczka ;)

Anonimowy pisze...

Tak , czuję się jak księżniczka z moim Cihanem i nie zamieniłabym go na żadnego innego a tym bardziej już na polskiego marudę. Moj Cihan ma yumurta :)żaden z niego yumsak erkek pozdro

Anonimowy pisze...

niesamowicie trafnie to opisalas skylar. trafilam wczoraj na twoj blog, nadrobilam zaleglosci z calego 2006 roku, jestem dzis w polowie 2007, oczy mnie pieka ale nie moge sie od wczoraj oderwac od monitoru ;). swietnie piszesz- jezyk, styl, humor i ta trafnosc. naprawde wielki uklon. w turcji jestem zakochana od pieciu lat. koncze teraz studia- kierunek nauczycielski- filiogia niemiecka i angielska. czy orientujesz sie czy jest mozliwosc nostryfikowania dyplomu w turcji? moim marzeniem jest nauczac tych jezykow w turcji. ojoj, troche w tym miejscu odbiegam od tematu urzekajaco honorowych obywateli turcji :). bede b. dzieczna za odpowiedz. pozdrawiam z gdanska. ola

Unknown pisze...

Bardzo trafny opis "honorowego" Turka. Czytałam to z pewną nostalgią i uśmiechem. Szczególnie to obrażanie się, to jest słodkie:) Choć pewnie tylko od czasu do czasu, bo na co dzień by mnie to denerwowało:)

Masz świetny styl. Tak się zastanawiam, czy jutro nie iść na wagary od "pracy", albo pierwszy raz w życiu mocno udawać, że pracuję....;)

Pozdrowionka!!!!
W.

Anonimowy pisze...

a ja do wszystkich kolegów mojego mowie ze jest serefsiz i jakos jeszcze sie nie obraził;)

zgodna_devojka pisze...

oj... Turcy są bardzo honorowi! Przynajmniej ten, którego ja poznałam. Spotkałam Go na wakacjach. Początkowo nawet na Niego nie zwracałam uwagi, ale był tak uroczo czarujący... w ciągu dwóch tygodni powiedział mi tyle komplementów, co wszyscy wcześniejsi Polacy razem wzięci! Jednak nie znając jego dumy narodowej, zadałam kilka pytań o jego religie, kraj, a potem edukację i On to odczytał jako krytykę. Natychmiastowo przestał ze mną rozmawiać, na wszystkie moje pytania odpowiadał: 'nie wiem', 'nie chcę', 'nie mam ochoty'... Jego ignorancja, tak odmienna od wcześniejszego zachowania, była to dla mnie zupełnie niezrozumiała. Kiedy wreszcie Go zapytałam o co mu chodzi, odp że obraziłam(tylko pytaniami!) jego kraj i honor nie pozwala mu na dalsze relację ze mną! omg! Obraził się definitywnie i zrobił to bardzo efektownie. Przez następne trzy tygodnie skutecznie mnie unikał, nie chciał być nawet w tym samym gronie rozmawiających osób, co ja; a wcześniej podobno każdy dzień beze miał być worthless! hehe... bajer to mają oni opanowany do maksimum:P

Pozdrawiam wszystkie Polki, które urzekł/urzeknie czar Turków:) Tylko pamiętajcie nie igrajcie z ich honorem, bo nici z wakacyjnego, egzotycznego romansiku..haha

Anonimowy pisze...

Pracowałam z Turkiem i ..obraził się na mnie. Mogę się domyślać, czemu, ale właściwie nie mam pewności. Oczywiście w swoim mniemaniu nic złego nie zrobiłam i zapewne wśród Polaków nie byłoby problemu. Tak naprawdę NIE WIEM dlaczego się obraził. Poznając coraz lepiej ich kulturę, domyślam się, że uraziłam go jakoś nieświadomie, że oni są przewrażliwieni. Mimo wszystko, boli mnie to. Chciałabym to naprawić a nie wiem, jak. Chciałam się z nim skontaktować, ale odrzuca jakąkolwiek formę kontatku:( Co mam zrobić? Mam czekać i wierzyć ( jak w przykładzie powyżej ), że za x lat się do mnie odezwie? Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, jak można fjanie z kimś się bawić, zartowac a za chwilę po prostu zamilknąć i się naburmuszać do...no właśnie...ciekawe do kiedy :(

Zosia

majena pisze...

Końcóweczka jakby odsłoniła prawdziwe oblicze polskiej "męskiej" rzeczywistości;)a myślałam,że to ja dziwnie jestem dziwna,że to dostrzegam;)
A co honorowości Turków,fajnie że są jeszcze honorowi ludzie na tym globie:))
pozdrowienia Marlena

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Witam. A ja mam pytanie do Pani odnośnie właśnie tego obrażania się. Otóż mój narzeczony jest obecnie obrazony ponieważ podczas naszer rozmowy powiedzialam, iż nie chce mu przeszkadzać ponieważ odpowiada mi tylko na pytania ( nie prowadząc dialogu). Póki co jestesmy na odległość i po moich słowach uslyszalam jedynie chłodne "your choice. bye." I tak nie odzywa się do mnie od wczoraj, nie odpowiada na moje wiadomości chociaz wiem, że są one przeczytane.

Znamy się ponad pół roku i przyznam szczerze, że nie poznałam tureckiej mentalności AŻ TAK dobrze. Dlatego też zwracam się do Pani z prośbą czy może pomogłaby mi Pani zrozumieć takie zachowanie bo w chwili obecnej kompletnie nie rozumiem zaistniałej sytuacji. :(

Pozdrawiam serdecznie