środa, 8 sierpnia 2007

POLSKA AJ LOW JU

Biuro moje współpracuje z kilkoma hotelami w Alanyi. Co tydzień do każdego z nich przywozimy nowych turystów i zabieramy na lotnisko starych. Czasem do danego hotelu trafia 15 osób, czasem 40, czasem 8.
Jest jeden hotel, który ze względu na swoje szczególne walory jest cotygodniowo odwiedzany przez największe ilości Polaków z mojego biura. Blisko centrum, blisko morza, dobry, a niedrogi, dla rodzin, dla samotnych, dla starszych i młodszych. Fakt, wyjątkowy - jak na swoje 3* które w Turcji wyglądają różnie (na ogół gorzej niz w Europie).

Z hotelem współpracujemy od czerwca. Moja pierwsza wizyta w nim była niepewnym badaniem terenu - co może się kryć w tych 3 gwiazdkach. Okazało się, że wiele dobrego. Obsługa biegała za gośćmi pozdrawiając w ich języku, sprawiając wrażenie, że świetnie się bawią pracując. Coś nowego na tle wielu innych hoteli, w których zestresowani i sterroryzowani kelnerzy z plamami od potu na plecach biegają bojąc się nagłej wizyty menedżera.

Przyjechała pierwsza mała grupka Polaków. Za tydzień następna. I następna. Coraz większa. W końcu dobiliśmy do regularnej liczby kilkudziesięciu osób, i tak jest co tydzień.

Pewnego dnia podeszli do mnie kelnerzy i zaczęli dziękować.
Za co? - pytam zdziwiona.
Za polskich turystów - odpowiadają rozpromienieni ;)

I faktycznie, kiedy przeanalizowałam co się w hotelu dzieje, faktycznie stwierdziłam, że mogą być wdzięczni:
- co tydzień przyjeżdżają młode wolne dziewczyny, które można podrywać
- a pilotka (czyli ja) będzie potem pomagać w pisaniu smsów do tych dziewczyn
- co tydzień przyjeżdżają rodziny z dziećmi, a Turcy kochają dzieci
- rodziny siedzą całymi dniami przy stolikach i basenie, piją, jedzą, lulki palą, dzieci uganiają się wokół stołów
- ponieważ od 10 rano Polacy piją piwo i inne alkohole, są luźni, zrelaksowani i uśmiechnięci, skorzy do dowcipkowania i zabawy, a hotelowi kelnerzy uwielbiają dowcipkowanie i zabawy
- zadowoleni goście dają obsłudze napiwki, robią sobie z nimi zdjęcia
- kelnerzy zaczynają uczyc się polskiego, co tydzień i zasób słów się powiększa, a mottem każdego posiłku są słowa kucharza "I love you Polska"(kucharz z obrączką na palcu podrywa co tydzień inną Polkę, w każdej się zakochuje, robi im śniadania na plaży, ale jakoś nikomu to nie przeszkadza)

Do mnie na początku byli nastawieni jak do zwykłego rezydenta, normalnie, zawodowo. W miarę przyjazdu kolejnych grup robią się coraz milsi i milsi. Co tydzień pytają z niepokojem, ile osób przyjedzie. Początkowo podczas posiłku w hotelu brałam sobie wodę do stolika, bo resztę napoi miałam płatną. Potem okazało się, że wszystko stało się dla mnie bezpłatne, a kelnerzy sami biegają za mną, czy czegoś się nie napiję.

Całkiem sympatycznie, prawda?

A dlaczego?
Bo wszyscy moi goście w tym hotelu mają system all inclusive (napoje i jedzenie bezpłatne przez cały dzień). Konsumują więc ile wlezie, i zostają im pieniądze na napiwki, których nie skąpią. Konsumują ile wlezie, i są najedzeni, napici, w humorach.

Dzisiaj z hotelu wyjeżdża kilkadziesiąt osób. Już widzę te pożegnania. Ale nie szkodzi - w nocy nowa grupa - kolejne kilkadziesiąt...

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

znowu czytam i buzia mi sie smieje, pozytywna notka... trzymaj sie i serdeczne pozdrowienia

Anonimowy pisze...

tak, tak, ja też czytam każdą notkę, i ponownie pojawia się uśmiech na twarzy ;) Kocham te Twoje anegdotki i historie z życia wzięte opisywane w ten lekki sposób!

Pozdrowienia:)

Anonimowy pisze...

niezwykle blyskotliwe:)pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

hej a czy mozesz zdradzić co to za hotelik??

Anonimowy pisze...

widze ze pani sky sie wiedze calkiem dobrze w Tr, seredeczne pozdrowienia, milo Cie czytac. ps zaproszenie do BB pozostaje aktualne jak tylko odwiedzisz pl / janko_chanowski

Anonimowy pisze...

Hotel K******* opisywany wielokrotnie na tym blogu jest mi dobrze znany :))
jeśli sie nie mylę wspomniany kucharz ma na imię Sinan, a jeden z kelnerów Osman (miał chyba operowaną w dzieciństwie zajęczą wargę)....
i rzeczywiście hotel jest całkiem O.K. jak na swoje gwiazdki...

u mnie tez pojawia sie uśmiech na twarzy gdy czytam Twoje posty :)))

pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Ale się uśmiałam! ;)

Anonimowy pisze...

Czemu sie o tym więcej nie mowi?! Z jednej strony zal mi tych wszystkich naiwnych dziewczyn, ktore zakochaly sie w tych oszustach, z drugiej strony same sa sobie winne. Moja przyjaciolka Monia, w maju urodzi dziecko. Pamiatke z wakacji w Side. Ojciec dziecka - Turek, jak tylko sie dowiedzial o jej ciąży zerwał wszelkie kontakty i zapadl sie pod ziemię. Ponoć jest znany z tego. Zatem ostrzegam wszystkie dziewczyny przed typkiem - Hayrettin Koldas z Antalyi