Piątek. Jak zwykle udaję się do hotelu (opisywanego we wcześniejszej notce) po dyżurach, na lunch.
Podbiega kelner.
- Smacznego, abla*, co tam słychać? Wszystko dobrze? Jesteś już zdrowa?
- Jestem, jestem, dzięki - przytakuję pomiędzy jednym kęsem wybornej kwaśnej czerwonej kapusty a drugim.
Odbiega. Po paru minutach przybiega znowu:
- Czy ja już ci dziękowałem za poprzedni tydzień?
- Chyba nie - śmieję się nie do końca wiedząc o co chodzi.
- To dziękuję! Dziękujemy ci bardzo naprawdę, abla.
Dziękowanie dotyczyło polskich turystów ;)
Co prawda to nie ja sprzedaję Polakom wyjazdy do Turcji i do tego własnie hotelu ale słowa te trafiaja do mnie, jedynej przedstawicielki biura ;)
Miło wiedzieć, że nie w każdym miejscu na słowo "turysta z Polski" reaguje się krzywą miną, co znałam z poprzednich sezonów.
Miło wiedzieć, że słynny hotelowy kucharz mówi:
"Gdybym wiedział że Polki są takie fajne, nigdy nie żeniłbym się z Turczynką. I co ja mam teraz zrobić?".
No i co ma zrobić? Biedny chłopak, doprawdy ;)
Pozdrawiam wszystkich i ja też dziękuję - bo jak słyszę takie rzeczy to od razu mi się lżej robi i zapominam to, co złe - a wtedy bardziej lubię swoją pracę - a wtedy się relaksuję - a wtedy jestem szczęśliwa - a wtedy jak mi się chce to mam ochotę coś napisać na bloga ;)
*) abla - oznacza siostrę. Starszą. Tak niestety mówią do mnie Turcy ;) Powiedzmy że jest to wyraz szacunku. Do facetów mówi się abi - bracie.
Za to tytułowanie lubię ten język - te wszystkie "bracie", "siostro", "przyjacielu", "moja piękna", "cukiereczku", używane w stosunku do znajomych z pracy... :)
1 komentarz:
Wróciłam niedawno z wakacji w Turcji i przypadkiem trafiłam na ten blog :)Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i niecierpliwię oczekuję na kolejne notki! Zgadzam sie z większością spostrzeżeń, mogę powiedzieć że to wręcz moje myśli ubrane w słowa ;)
Prześlij komentarz