Jest taki kanał telewizyjny, nazywa się KRAL (po turecku: król), prawdziwy fenomen. Dzięki Kralowi zaczęłam pasjonować się współczesną kulturą popularną Turcji, i teraz już żaden inny kanał tv nie ma u mnie wzięcia.
Co grają w Kralu? Przede wszystkim to telewizja muzyczna. Teledyski tureckie, tureckie, i jeszcze raz tureckie. A że tutejsi wykonawcy popularni wykonują głównie piosenki w języku tureckim (nie dając się przekabacić na beznadziejną modę śpiewania w języku angielskim, który z każdej piosenki potrafi uczynić nieoryginalną chałę), to jest to telewizja 100% tutejsza.
W ciągu dnia teledyski, listy przebojów, na które głosuje się wysyłając smsy (mamy więc przegląd gustów muzycznych Turków). Wieczorami programy: muzyczne (koncerty muzyki tradycyjnej, koncerty muzyki pop, wywiady, krótkie magazyny plotkarskie), ale i wiadomości i programy (!) polityczne. Weekendy teraz w sezonie obfitują w programy rozrywkowe typu: "Z kamerą po Turcji", czyli przejaskrawione, hałaśliwe i nie mające pokrycia w rzeczywistości obrazy kurortów turystycznych (Alanya, Marmaris) jako centrów dyskotekowych, do których ściągają słowiańskie piękności w bikini, bujające biodrami przed prowadzącym program.
Wieczorami są też programy specjalistyczne: na przykład rockowy (prowadzony przez uroczego przystojniaka w długich włosach, wczorajszy program był poświęcony ulubieńcowi rock-fanów, Barışowi, ktory zginal niedawno w wypadku samochodowym, o rocku tureckim opowiem innym razem). Jest też program z bardzo ciekawym prowadzącym, Bülentem, który jest klasycznym przykładem stereotypowego geja (w marynarskiej czapeczce, z przymilnym głosikiem, słodko uśmiechnięty, puszczający romantyczne ballady http://kraltv.com.tr/download/vj/bulentb.jpg).
No i wspomniane koncerty - po prostu niesamowite. Często - taki styl - przeplatane wypowiedziami artystów nagranymi osobno. Przede wszystkim muzyka tradycyjna, ale rozumiana bardzo różnie, dlatego zdarzają się i takie kurioza jak przeróbki Stinga na tradycyjnej gitarze - sazie, tuż obok romantycznych zaspiewów i klaskania rękami, po wysoki poziom tureckiego jazzu z elementami tradycyjnymi (mi osobiście najbardziej się podobał).
Osobno muszę, po prostu muszę coś napisać o teledyskach, choć między Allahem a prawdą, nadają się na osobne opracowanie, coś w stylu pracy magisterskiej, bo jest to temat - rzeka. Nieprawdopodobna jest ilość teledysków i wykonawców, a przecież każdy z nich wydaje płytę - rynek musi być ogromny choć liczb nie znam. A to tylko muzyka popularna (pomijam tą mniej komercyjną).
Wielu artystów jest znanych tylko z jednej piosenki, co przy zamiłowaniu Turków do delektowania się hitami sprzed 3-4 a nawet 10 lat (jakoś im się nie nudzą), gwarantuje większą sławę i pieniądze niż mają nasi, podobni grajkowie.
W ogóle tutaj istnieje szaleńcze uwielbienie dla gwiazd i gwiazdeczek. Cały ten blichtr i błysk pokazywany w Kralu, wdzięczące się do kamer piosenkareczki, opowiadające o swoim życiu, bez przerwy pozdrawiające fanów, bo to przecież oni wynoszą je pod niebiosa głosując na teledyski itp.
Turecki pop jest bardzo, bardzo, bardzo, bardzo zróżnicowany. I to widać w teledyskach. Co prawda dla niewprawnego ucha to wszystko jak jedna piosenka ;) ale wynika to ze specyficznego, innego niż u nas podziału rytmicznego, który dla Europejczyka brzmi po prostu obco.
Mamy więc w tureckim popie czysty pop, czyli cukierkowy, nasączony kolorami, kiczowaty, wdzięczące się wokalistki w skąpych bikini, z określonym arsenałem ruchów, z puszczaniem oczek i umalowanymi na czerwono ustami. Turcy w ogóle kochają kicz ale tak gorąco, całym sercem (u nas do miłości do kiczu przyznają się tylko wysokie partie wykształciuchów) - i to widać w muzyce i teledyskach i sympatii dla rozmaitych dziwaków i transwestytów.
(Co czyni ten kraj tzn. duże miasta przyjaznym dla osób wyglądających, ubierających się, zachowujących inaczej - kompletnie bez porównania z Polską w której np. wszyscy w zimie noszą ciemne kurteczki). Taki prawdziwy turecki pop kobiecy jest też bardzo seksualny, wyzwolony, co być może zaskoczy osoby, które wyobrażają sobie Turcję jako kraj zniewolonych kobiet w chustach.
Tyle popu typowego. Jest też pop tradycyjny. Romantyczne zaśpiewy ale z popowym podkładem. Turkom udaje się to jakoś połączyć, bo przecież tutaj ta nowoczesność z tradycją w wielu miejscach współistnieje, więc i w muzyce to wyłazi. Na przykład nowy kawałek Mustafy Sandala, na którym tańczy dziewczyna - tańczy nowocześnie, ale ubrana w tureckie orientalne spodnie (to te szarawary z krokiem w kostkach). Albo teledysk który ma miejsce w hamamie, łaźni tureckiej, albo inny, dziejący się w czasach imperium Otomańskiego. A orientalnego, tradycyjnego tańca w ogóle jest bardzo dużo.
Jest też świetna piosenka ewidentnie popowa, w której turecki pan z wąsem poważnym głosem śpiewa jakiś komiczny tekst a i sam teledysk pełen jest panów z przyklejonymi sumiastymi wąsami.
No ale to specyficzne przypadki autoironii, a tak poza tym: miłość, zdrada, cierpienie, samotność i żal. Ale przede wszystkim miłość. To słowo: 'aşk' pojawia się niemal w każdej piosence. Zaraz na drugim miejscu plasuje się 'göz yaşları' czyli łzy.
Romantyczni kochankowie drą szaty (o ile pop nowoczesny reprezentują kobiety, o tyle pop tradycyjny należy do panów), niemal płaczą. Przeżywają. Kochają, kochają, i kochają. Polecam osobom, które chcą się nauczyć tureckiego ze względów osobistych przerobienie kilku-kilkunastu piosenek romantycznego popu. Murowana znajomość niemal wszystkich niezbędnych słówek i zwrotów na początkowym etapie znajomości ;)
Kral ma nie tylko telewizję - to cały kombinat. Jest radio z takim samym rodzajem muzyki, jest gazetka (w typie naszego "Bravo"), jest bogata strona internetowa (http://kraltv.com.tr/ - komu jeszcze się ten wykład nie znudził niech sobie zajrzy i poogląda fragmenty przebojów).
Oglądanie popularnej telewizji, słuchanie piosenek pomaga poznać kraj - a tym bardziej tak rozśpiewany i roztańczony jak Turcja. Można też spróbować zrozumieć chociaż troszkę charakter narodowy Turków - ich przywiązywanie do własnej, bogatej tradycji, ich niechęć do oglądania się na zachodnie style grania i śpiewania (bo jeśli chodzi o jakość wykonania i realizowania muzyki to na pewno są na światowym poziomie). Ta wierność językowi tureckiemu i przywiązanie do takich akcesoriów jak saz, piszczałka, facet z wąsem, haremowa zasłonka na twarz, skłaniają jednak do refleksji, jak zakończę tę przydługą, acz zapewne dla niektórych interesującą wypowiedź typowym dla mnie zwrotem. ;)
6 komentarzy:
Resumując: czy w Turcji jest coś co przebije Prabhu Devę (że tak wyskoczę z zupełnie innej - tamilskiej - bajki)?
Jeśli tak, to znaczy że jeszcze są w neolicie szołbiznesu. ;p
Powiem szczerze ze w Turcji maja wiele fajnych stacji telewizyjnych gl tych muzycznych, ja ogladalam kilka - gl kral wlasnie poza tym sa tez lokalne pokazujace newsy z danych miejsc - tak jak wspomnilas z plaz, dyskotek itp.
Sa tez stacje z ich troszke kiczowatymi filmami w stylu latynoamerykanskim ale to juz inna bajka ;) ogolnie o wiele ciekawsza ramowka niz w PL i dubbing w filmach jest kilkuosobowy a nie jak u nas 1 osoba czyta wszystkie dialogi ;)
a ja z niecierpliwością czekam na spostrzeżenia o tureckim rocku :) ciekawe co nowego na rynku, bo niestety nie śledzę...
dokus
mnie tez kiedys korcilo, zeby napisac o KRALu, nie starczylo jednka weny i cierpliwosci, wiec tymbardziej bije poklony:)
mnie znajomi z Kayseri probowali zawziecie przekonac, ze 'te cale listy na kralu to jedna wielka sciema, nieudani artysci placa kanalowi za rzekome wysokie pozycje, przeciez narod turecki ma lepszy gust' etc ;))) ja tam i tak do Kral TV mam sentyment olbrzymi :)))
Witamy serdecznie:)
Mamy świadomość tego iż , są na świecie ważniejsze rzeczy, choroby, śmierć czy głód ddlatego też niektórym z Was ta aukcja może
wydac się niesmaczna , jednak stwierdziłyśmy iż warto spóbowac wszystkiego( lub prawie:)) aby spełnić swoje marzenia:)
Do rzeczy.Jestesmy tegorocznymi maturzystkami,jako zadośćuczynienie po przeżytych nerwach nasze wspaniałe rodziny postanowiły
zrobić nam wyjatkowy prezent tzn zafundować wyjazd do magiczej Turcji. BYło wspaniale, do tego stopnia iż nawte teraz 3 tygodnie
po powrocie nie potrafimy się otrząsnąć z wrażenia jakie zrobił na nas ten niesamowity kraj.
Postawiłysmy sobie więc za cel iz wrócimy tam we wrzesniu przed rozpoczeciem dalszej nauki. Niestety:( nasze poszukiwania pracy
ciagle kończyły się fiaskiem . Nikt nie potrzebuje w pracy 2 młodych dziewczyn bez jakiegokolwiek doświadczenia , które na dodatek
zaczną nauke w pazdzierniku i będa musiałyz pracy zrezygnować:(
Wreszcie los usmiechnął się do nas i mamy źródło zarobku.Niestety , nie zdołamy zarobić do września wystarczającej kwoty
pieniązków :(
Dlatego zgłaszamy się z uprzejmą prośbą do wszystkich, którzy popierają młodzienczą chęć rozwoju i poznawania świata o symboliczna
kwotę , która mogłaby pomóc nam poznać jeszcze lepiej kulture tego jakże pełnego sprzeczności kraju:) Wystarczy że wejdziecie na podany niżej adres aukcji i kupicie choć jedna książke- cegiełke ( niestety z podu regulaminu allegro niemogłyśmy zrobić aukcji charytatywnej:( wiec jest ona nieoficjalnie wysłana w tej oto prośbie:))
Jesli tylko nam się powiedzie, gwarantujemy iz , każdy kto miał swój wkład w naszą podróż, a zechce podać swój adres, otrzyma
najpiękniejszą kartke jaką tylko znajdziemy:)
Z poważaniem
Ania i Kasia:)
A oto adres tejże aukcji:
http://allegro.pl/item217594470_oaza_powiesc_tragiczna_o_pewnym_spotkaniu_.html
Moja przygoda z turecką muzyką zaczęła się od tradycyjnych, wolnych, przeciągłych piosenek o miłości.Muszę przyznać,że gdy po raz pierwszy miałam "przyjemność" to usłyszeć doznałam szoku.Wówczas jedyne określenie, tej muzyki, jakie przychodziło mi na myśl to kocie jęki. Miałam wrażenie, że jeden kawałek nie różni się niczym od drugiego(nawet teledyski mi za wiele nie pomagały w ich rozróżnianiu- w każdym wąsaty facet na łonie przyrody śpiewa o swojej kobiecie). Z czasem jednak odkryłam też bardziej nowoczesną muzykę(pop, rock).Muszę przyznać, że jestem aktualnie zafascynowana tą muzyką (i to nie tylko ze względów sentymentalnych:)) Niesamowite jest w niej to umiejętne połączenie tradycji z nowoczesnością. Przyprawiają mnie o dreszcze te orientalne rytmy. Uderzające jest to, że pomimo widocznych, napływających z zachodu trendów, tureccy artyści przemycają w swych utworach tradycyjne tureckie dźwięki (w teledyskach stroje). No i przede wszystkim nie śpiewają po angielsku!(A to, że w większości są to teksty o miłości to już szczegół-ale taka właśnie jest ta nasza Turcja UKOCHANA:P). Na prawdę jeszcze raz wyrazy szacunku.To się nazywa proszę państwa poczucie tożsamości narodowej.
Prześlij komentarz