środa, 27 czerwca 2007

STRES i inne

Juz mi troche lepiej, chociaz czuje sie jak zdepnieta. Zaczelam odzyskiwac glos, ktory stracilam dwa dni temu po wycieczce do Kapadocji. Nie szalalam jakos zbytnio, po prostu mamy tu dosc konkretna fale upalow, ktore normalnie tak wysokie sa w sierpniu - a nie w drugiej polowie czerwca. Klimatyzacje rozkrecone na maksa, na dworze bucha goracem. Przez takie roznice temperatur latwo jest zachorowac, a tym bardziej, jak jest sie chronicznie zmeczonym fizycznie i psychicznie. Ja JESTEM chronicznie zmeczona fizycznie i psychicznie, poniewaz taka mam prace i takie stanowisko. Nie da sie na to nic poradzic, ale powiem szczerze, nie spodziewalam sie, ze az tak kiepsko to bedzie wygladalo.
Osobom niewtajemniczonym juz wyjasniam, ze nie wykonuje zwyklej pracy rezydenta ale tez i sporo innych rzeczy. Jestem jedyna przedstawicielka mojej firmy w Turcji, co wiaze sie z dodatkowymi sprawami na glowie: prowadzenie biura, sprawdzanie, i potwierdzanie rezerwacji hotelowych, rozwiazywanie miliona problemow gosci na minute (np. szpitale, wizyty lekarskie, zmiany hoteli, bo komus sie nie podoba, zmiana godzin wyjazdow na wycieczki, rozliczenia finansowe, przyjmowanie i rozwiazywanie reklamacji, i inne). Wszystko jest na mojej glowie, bo po prostu nie ma nikogo innego, kto moglby mnie zastapic.
Co prowadzi do sytuacji, ze moj telefon dzwoni o kazdej porze dnia i nocy, ze nigdy nie mozna uciec, zaszyc sie, po prostu go wylaczyc. Moment kiedy raz w tygodniu jestem z turystami na wycieczce w hamamie (lazni tureckiej) i biore masaz, a telefon lezy spokojnie w mojej szafce, jest chyba jedynym momentem kiedy jest ode mnie tak daleko. A i tak ciagle jestem niespokojna, czy akurat w tym momencie nie zadzwoni.
I teraz nie ma watpliwosci, czy to sprawy sluzbowe. Juz nie mam spraw prywatnych (tak to ujme) - wiec jak telefon dzwoni, oznacza to tylko problem. A jak dzwoni polski numer, oznacza to problem wiekszej rangi (polski numer = turysta).

I nie mam juz sily. A przeciez dopiero co zaczal sie sezon. Ilosc rzeczy, za ktore jestem odpowiedzialna moze naprawde przytloczyc kazdego. Co z tego, ze sama organizuje sobie plan spotkan informacyjnych z turystami, dyzurow, wycieczek, pracy w biurze, jesli w czasie wolnym nadal zalatwiam sprawy firmowe. Ostatnie 2 tygodnie to gonitwa od rana do wieczora, z ledwo wykrojonym czasem na posilki i sen. A propos snu, jak uczciwy czlowiek zasypiam sekunde po polozeniu glowy na poduszke. Moja wspollokatorka notuje coraz to ciekawsze przypadki mojego zasniecia, oto top lista: 1. zasypiam w ubraniu, w makijazu, w oczekiwaniu na zwolnienie lazienki (budze sie po 2 godzinach kompletnie oglupiona). 2. zasypiam w soczewkach kontaktowych, budze sie rano z cudownym uczuciem widzenia wszystkiego wyraznie ;) 3. zasypiam na nieposcielonym lozku, na segregatorach i teczkach, firmowych papierach, telefonach komorkowych - najwyrazniej do ksiezniczki na ziarnku grochu mi troche brakuje ;)

Wycieczka do Kapadocji byla naprawde cudownym relaksem, traktowalam to jako wakacje, chociaz byly to dwa pelne dni w wiekszosci w autokarze, ale za to zobaczylam wspaniale miejsca, zrobilam piekne zdjecia (juz wkrotce na fotoblogu ;)) i moglam po prostu pobyc turystka. Co prawda przeziebilam sie i zaprawilam sobie gardlo, ale nie mozna miec wszystkiego (przyzwyczailam sie juz do mojego specyficznego pecha) ;)

Wracajac do tematu pracy - jestem prawie pewna, ze w takim tempie dlugo nie ujade - za bardzo sie w to angazuje, za bardzo zalezy mi na zadowoleniu wszystkich, co w turystyce masowej jest nierealne. Operuje sie tutaj blokami (blok czarterow w samolocie, blok zarezerwowanych pokoi) i nikogo nie obchodzi jednostka, tylko ogolny income (przychod). Jestem zbyt idealistycznie nastawiona do tej pracy, co nie moze sie dobrze skonczyc ;) Mysle ze powinnam sie powoli przestawiac na pilotowanie (czyli tylko i wylacznie jezdzenie na wycieczki), co chyba bardziej mi odpowiada - pilot wycieczek jedzie na wycieczke a po powrocie po prostu ma wolne, i nic go nie obchodzi. Oczywiscie kazda praca ma minusy i plusy (minusy: godziny w autokarze, wczesne wstawanie, koniecznosc przyswojenia ogromnej wiedzy), ale chyba minusy pilotowania na ta chwile bardziej sa do zaakceptowania niz minusy rezydentury.

Z lezka w oku wspominam moje dwa pierwsze sezony, kiedy bylam malym pionkiem w wielkiej machinie i wykonywalam rozkazy, natomiast ode mnie nie zalezalo nic - ma to swoje uroki, chociaz juz teraz nie potrafilabym do tego wrocic. Za bardzo obroslam w piorka i nienawidze, kiedy kogos musze "sie sluchac".
No coz - chcialam wladzy, mam wladze... :) Oczywiscie pozorna, ale jest.

(byc moze wysokie zarobki zredukowalyby moje narzekania ;))

Dzisiaj poprosilam tureckiego kontrahenta zeby to oni zajeli sie transferami na lotnisko - z powodu choroby nie bylam w stanie ruszyc sie z domu. Co prawda i tak nie moglam spokojnie wypoczac, bo zalatwialam sprawy zwiazane z pobytem mojego turysty w szpitalu...

Jade dopiero teraz, na wieczor. Czuje sie juz troszke lepiej, najwazniejsze ze glos wrocil - jutro spotkania informacyjne w 5 hotelach... Trzymajcie kciuki, zebym nie padla gdzies po drodze ;)

A tak powaznie - nigdy bedac w Turcji nie odliczalam dni do konca sezonu. Teraz odliczam. Nie moge sie doczekac konca wrzesnia, kiedy bedzie juz duzo, duzo spokojniej.
... a potem pomyślimy co dalej ze soba robic...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ojej.. widzę ,że ciężko.. ale dasz radę ;) (chyba za bardzo to lubisz ?)

Faktycznie tak ciepło? Z jednej strony zazdroszczę z drugiej nie ;)

Powodzenia życzę ;) (i zdrowia)

Agata Wielgołaska pisze...

to tylko niekorzystny uklad planet dla skorpionow

(...ja jestem na etapie pakowania walizek...;)

nie daj sie !

optum

Anonimowy pisze...

A horoskop z "Pani" mowi Tobie:"stanowczo nalezy Ci sie odpoczynek ...A kto Cie kocha lub ma pokochac ten Cie znajdzie ".Zatem - szybkiego wyzdrowienia ,wiecej luzu ,troche deszczu i ...-uszy do gory .Ma.