sobota, 2 czerwca 2007

ISTANBUL HATIRASI*

Nie wiem co pisać o Stambule, bo gdybym sie tak naprawde rozkrecila, moglabym nie skonczyc szybko a to nie byloby wcale dobre (niechybny znak ze jestem grafomanka) ;)
Jest taka piosenka Turnaua ze slowami Zablockiego o Nowym Jorku, przytaczam z pamięci:


Bylem w Nowym Jorku, tak, bylem w Nowym Jorku,
to naprawde wielkie przezycie
po prostu poleciec i byc w Nowym Jorku,
po prostu poleciec i byc

Wiec - bylem w Nowym Jorku, siedzialem w Nowym Jorku
taki jak jestem to bylem i siedzialem
a potem sie zmeczylem
i stalem w Nowym Jorku
stalem w Nowym Jorku i widzialem

Mowili mi pojedz pojedz i zobacz
musisz tam pojechac i zobaczyc (...)
to musi byc wspaniale - Nowy Jork

Wiec bylem - pojechalem. Wiec bylem i widzialem
Stalem i siedzialem w Nowym Jorku
I teraz mowie Wam - pojezdzie. Postojcie i posiedzcie
Bo nie warto nie byc w Nowym Jorku...


I tak wlasnie jest ze Stambulem :) To tez miasto - legenda, tyle sie o nim slyszalo, wiekszosc ludzi kojarzy najwazniejsze zabytki tego miasta, jakies obrazy, one sa wszedzie. Szczegolnie Blekitny Meczet, Aya Sofia, Meczet Fatih z mostem Bosforskim w tle - to sa niemal ikony ;)

Natomiast jak juz sie tam jest, to sie nie moze uwierzyc, ze sie jest ;) Teoretycznie miasto jak miasto. Tyle, ze ogromne i bardzo zroznicowane. Cala aglomeracja ma podobno 15 milionow ale trudno powiedziec jednoznacznie, ciagle sie rozrasta, przyjezdza tam mnostwo ludzi z calej Turcji (sporo ze wsi; to ci, ktory tkwia na Moscie Galata i zarabiaja pierwsze wielkomiejskie pieniadze lowiac ryby), no i oczywiscie z zagranicy.
O ile tu na poludniu duzo osob nabiera sie na to, ze jestem Turczynka (ciagle nabijam w butelke tych, ktorzy sie daja), o tyle w Stambule nikt nawet o tym nie pomysli. Tam przybyszy jest mnostwo, turysci, studenci (polecam Stambul na studia), czasowi osiedlency i tak dalej. Kompletny koktajl narodowosciowo-kulturowy. Na ulicy mozna spotkac wszelkie mozliwe odmiany mody, plus oczywiscie kobiety od stop do glow na czarno z odslonietymi tylko oczami, kobiety bardziej nowoczesne, w chustach, i kobiety poodslaniane jak Rosjanki ;) Oprocz tego mezczyzni tez - od tradycyjnych do europejsko luzackich, no i osobna kategoria: dziwacy. Transwestyci (Turcja w ogole ma slabosc do takich, w Stambule jest ich pewnie najwiecej), przebierancy, wariaci.
W pewnym sensie w Stambule czlowiek czuje sie jednoczesnie obco jak i swojsko, bo niby wszystko jest w jakis tam sposob znane, a jednak kompletnie inne. Ja mialam dodatkowy bonus polegajacy na tym, ze jako tako znam juz turecki no i Turcje (to znaczy: wydawalo mi sie ze znam Turcje). Niby nadal bylam w tym samym kraju, a jednak czulam sie jakbym przyjechala za granice z ta roznica, ze moge sie dogadac w sklepie i rozumiem napisy w miescie i pewne - kompletnie jak mysle dziwaczne dla turysty - zachowania i zwyczaje.

Dwie najwazniejsze cechy Stambulskiego pejzazu: woda i meczety.

Bosfor to dla mnie bajka - promy, ktorymi mozna sie dostac na "druga strone" (z Azji do Europy i z powrotem), i widoki, ktore chyba nawet samym stambulczykom ciagle, ciagle zapieraja dech w piersiach (tureckie nastolatki na promie wciaz robia zdjecia komorkami, inni wyciagaja aparaty - a przeciez pewnie plywaja tu bardzo czesto). Ja sama nie moglam sie nasycic - specjalnie wybieralam tak codzienna trase zwiedzania, zeby jak najwiecej plywac :)
Przy czym jest to dobrze zorganizowane i tanie - bilet kosztuje 1,30 ytl czyli tyle samo co autobus, dolmus, tramwaj, a kursuja co godzine lub nawet 20 minut.
Podczas podrozy po promie spaceruje oczywiscie sprzedawca herbaty i soku wyciskanego z pomaranczy; a i tak kazdy prom ma swoj bar.

Meczety widac z promu najpiekniej o wschodzie albo zachodzie slonca - bajecznie. Wtedy wlasnie nie chcialo mi sie wierzyc, ze tu jestem ;) Kazdy brzeg - gdziekolwiek sie nie spojrzy - usiany minaretami. Wiele z meczetow jest bardzo starych, maja po 4 minarety, co u mnie, na poludniu, nie jest tak czesto spotykane (tu meczety sa nowe, ilosc minaretow zalezy od zasobnosci gminy, ktora dany meczet buduje).

Najlepiej raz wybrac sie na jakis "punkt widokowy" zeby zobaczyc miasto z gory. Ja wybralam najtansza opcje (drozsze to np. wjazd na wieze Galata albo na jakis budynek z kawiarnia i tarasem widokowym) - czyli poplynelam promem do dzielnicy Eyup (1,30 ytl), wjechalam specjalna kolejka na wzgorze (1,30 ytl). To jedna z bardziej tradycyjnych dzielnic, najwiecej tu kobiet w chustach. Znajduje sie tu meczet, w ktorym podobno umieszczono przywiezione do Turcji pierwsze slowa Koranu; jest to miejsce pielgrzymek. A na zboczach wzgorza - cmentarz - praktyczni muzulmanie tak sobie sprytnie sytuuja cmentarze zeby byl z nich ladny widok - i do tego na wielu cmentarzach znajduja sie kawiarnie - mi sie to bardzo podoba ;) Tak jest wlasnie na Eyup - slynna kawiarnia Pierre Loti - z widokiem na Bosfor i caly Stambul.

Moglabym pisac i pisac: o starych zniszczonych kamienicach na Beyoglu, o zyciu ktore toczy sie tam na ulicy, o sprzedawcach poğcy (buleczek) ktorzy chodza pchajac wozek przez caly dzien i wydzierajac sie (zapisuje fonetycznie): "Poooodża poooodża".
Moglabym pisac o Istiklal Caddesi, ulicy niemilosiernie zatloczonej, co doprowadzilo mnie do ciezkiego bolu glowy ;) na ktorej mrowie ludzi wszelkiej niemal narodowosci, sklepy, bary, kawiarnie, i zabytkowy tramwaj, przed ktorym w ostatniej chwili uciekaja przechodnie ;) i o cudownych bazarach gdzie mozna kupic ciuchy znanych firm za 5 ytl (jakies 10-12 zl).
Moglabym pisac o wieczornym Stambule, o knajpach pod mostem Galata w ktorych pali sie fajke wodna bedac zatopionym w glebokim fotelu-poduszce, z widokiem na Bosfor, o meczetach, ktore - jak ma sie statyw (ja mialam!) mozna fotografowac bez konca, noca sa bowiem cudownie podswietlone.

Moglabym pisac o gwarze na placu Taksim, o artystycznym bazarze w Ortakoy, o gmatwaninie uliczek na Kadikoy (po azjatyckiej stronie), o turystycznej mekce czyli Sultanahmet,

i,
kiedy tak pisze uswiadamiam sobie, ze ja prawie nic w Stambule nie zobaczylam ;)
a zatem - postanowione - musze tam jeszcze wrocic ;)


* a Istanbul Hatirasi - to "Pamiątka ze Stambulu" - tytul piosenki Sezen Aksu - czolowej gwiazdy tureckiej muzyki popularnej, w urokliwej wersji wykonana w filmie "Crossing the Bridge - the sound of Istanbul" - zarowno sam film - dokument, jak i sciezke dzwiekowa z niego, polecam goraco - mala namiastka tego, czym jest Istanbul, jesli ma tak bogata muzyke... - ja ciagle mialam ja w sluchawkach (i do tego jeszcze muzyke z "Miedzy slowami" ;))

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

po prostu magia!
czytam, czytam a z tego bajecznego opisu wylania sie m a g i a Stambulu.
Pisz wiecej Skylar, pisz, bo uwielbiam Cie czytac (z reszta nie tylko ja!)

Pozdrowienia! :)

Anonimowy pisze...

Ehhh az sie rozmarzyłam czytając Twoje opowiesci o tym miescie :) Ale co się odwlecze to nie uciecze :) za dwa tygodnie i ja tam będe :)
I mam nadzieje, ze 2 tygodnie starcza mi by nacieszyć sie tym miejscem :)
Pozdrawiam i przyłaczam sie do opinii, że bardzo miło sie czyta to co piszesz :)

Anonimowy pisze...

Fakt faktem- każdą relację czyta się z zapartym tchem:) Są rewelacyjne! A ja mam drobne pytanie związane z tym wspaniałym miastem- dlaczego raz jest Stambul a raz Istanbul?:)
Pozdrawiam gorąco!!

Agata | tur-tur.pl pisze...

Beatko: moze byc albo Stambuł (spolszczone), albo Istanbuł (z angielska),

ale nigdy nie powinno być Istambuł - bo to niepoprawne ;)

pozdrawiam wszystkich

Anonimowy pisze...

No tak faktycznie wcisnęłam zły klawisz ;p Dziękuję za wyjaśnienie:)

Anonimowy pisze...

ahh..mozna pomarzyc.. a najbardziej podoba mi sie to "i,
kiedy tak pisze uswiadamiam sobie, ze ja prawie nic w Stambule nie zobaczylam ;)
a zatem - postanowione - musze tam jeszcze wrocic ;)" heheh usmaiałam sie do łez.. masz kapitalny styl pisania ... oki zmykam czytac dalej Twoje notatki !

majena pisze...

no i wpadłam po uszy!!!!!!!!!!!DZIĘKI :)
pozdrowienia Marlena