Zwykle kontestowałam ten dzień i ustanowiłam 13 lutego Dniem Singli (polecam, bardzo przyzwoita okazja by się spotkać z nie-migdalącymi się znajomymi), ale odkąd w moim życiorysie zaistniał Szanowny Król Pomarańczy (ostatnio tytułujący się Królem Oliwek), nie mam już odwrotu. Próbuję ten fakt przekuć w coś dobrego - no, przynajmniej będzie można zebrać materiały dotyczące świętowania Walentynek przez Turków.
Jak więc spędzają ten dzień Turcy?
B., lat 33
- To jest nie w porządku, zawsze na Walentynki kupowałem kobiecie kwiaty, prezent, zapraszałem do restauracji, oczywiście płacąc cały rachunek za kolację i napitki, a potem jeszcze taksówka do domu! Kobieta najwyżej kupowała mi drobny upominek, a i to nie zawsze (dodaje rozżalony po chwili namysłu).
Tu warto rzucić kilka słów o tureckich dziewczynach. Przyznam sama, że kiedy słyszę jakie są wymagające i wybredne oraz zaborcze, to podziwiam mężczyzn, którzy za nimi biegają. Turecka dziewczyna zawsze musi wiedzieć gdzie i z kim jest jej chłopak, dlatego też panowie mają niemalże wryty do głowy imperatyw tłumaczenia się. Np. dlaczego nie mogli odebrać telefonu, dlaczego nie oddzwonili. Oczywiście tłumaczenie "nie miałem pieniędzy na koncie" nie wchodzi w rachubę, bo to niemalże samobójstwo. Turecka dziewczyna wymaga od chłopaka kupowania i fundowania. Wnioskują one (może i słusznie zresztą), że skoro facet jest niezaradny i bez forsy już w okresie randkowym, to co będzie po ślubie? Płacenie za rachunek pół na pół z jednej strony wydaje się logiczne w wielu sytuacjach, a jednocześnie panowie są tak wyszkoleni przez tureckie koleżanki, że z poczucia honoru-i-obowiązku zapłacą całość, choćby waliło się i paliło.
Tureckie dziewczyny często grają królewny (albo i nimi się w końcu stają), co oznacza zarówno zachowanie (tu nie pójdę, tam nie wejdę, tu śmierdzi, tam nieładnie), jak i przesadne dbanie o wygląd. Poprawianie sobie włosów co 5 minut, pełny makijaż od rana, kreowanie wizerunku na zwykły spacer ze znajomymi, niewolnicze uzależnienie od mody... mnie osobiście szkoda by było czasu, dlatego podziwiam te wszystkie zabiegi.
Mimo tych wszystkich cech Turczynki nieźle sobie radzą. Chłopcy uwijają się u ich stóp, bo przecież w kraju jest przewaga mężczyzn. Jedyne co może psuć im humor to rosnąca liczba mieszanych związków (międzynarodowych) - panny z Europy nie dbają tak o wygląd ("O rany, jak ty się szybko szykujesz do wyjścia!" - zawołał Król Pomarańczy kiedy byłam gotowa po 20 minutach), nie są przesadnie zazdrosne, obrażają się dużo rzadziej, a co więcej są wyrozumiałe w kwestii finansów.
To dlatego czasami lepiej się nie przyznawać, że jest się Polką, a co gorsza, że ma się chłopaka Turka.
No, ale obiegłam od tematu :)
F., lat 35:
- Zawsze spędzałem Dzień Zakochanych sam. Albo akurat z kimś zerwałem, albo mieliśmy przerwę, ale nigdy nie udało mi się w ten dzień mieć dziewczyny. W tym roku biorę E. (mężczyzna, też bez dziewczyny, lat 30.) i będziemy w domu oglądać filmy. Kupimy sobie po czerwonej pluszowej poduszce z napisem I love you, które są w promocji w markecie. (zwraca się do E) Na jaki kolor mam pomalować paznokcie?
E, lat 30:
- A ja kiedyś pomyliłem dni - zadzwoniłem z życzeniami 15 lutego, i chciałem zabrać ówczesną ukochaną na kolację, po czym obrażona uświadomiła mi, że to było wczoraj...
S., lat 39, kobieta, rozwódka:
- Idę z córeczką na "Komedię romantyczną" (film turecki). Nam faceci są niepotrzebni. Nie ufam żadnemu.
No dobrze, a co ze "szczęśliwie zakochanymi" parami? Poza tym, że młodzież będzie wywieszała stosowne wirtualne serduszka w internecie (na Facebooku, MSN i gdzie tylko się da), oraz informowała cały świat o tym, że kochają swoje "aşkim"?
Scenariusz wieczora walentynkowego "a la turquie" wygląda typowo. To jest:
1. Kwiaty (z wetkniętym do środka bilecikiem; potem mija się na głównej ulicy Alanyi pary z kwiatami, i pary z kwiatami, co świadczy dobrze o portfelu mężczyzny, na Walentynki ceny kwiatów wzrastają ponoć absurdalnie)
2. Prezent
3. Kolacja (kilka knajp w Alanyi ma opinie nadających się, więc tam nie będzie można wetknąć szpilki, a stolik rezerwować trzeba z wyprzedzeniem; w pozostałych lokalach świecić będzie pustkami - obserwacje zeszłoroczne)
4. Dołączenie do grona znajomych w klubie (jeden nocny klub czynny w zimie w Alanyi, wszyscy trafiają właśnie tam i stoją ściśnięci jak w puszce konserwy)
5. Happy end
Czyli bez szaleństw, typowo i klasycznie. Turcy romantycznym narodem są; tradycja Dnia Zakochanych trafiła na grunt podatny. Jeśli ma się swoją "drugą połówkę", to czy się chce, czy nie chce, wypada po prostu w jakiś tam sposób ten dzień świętować.
Rozpisałam się zupełnie bez sensu (jak wspominałam wyżej, dzień ten uważam głównie za święto komercji i przez całe życie wytrwale je kontestowałam. Ale jak się wpadło między kruki... ;))
Ta notka tak naprawdę była tylko pretekstem do tego, aby pokazać (znów) turecką reklamę. Tak, wiem, że dużo oglądam lokalnych reklam, ale uważam je za znakomite. Wiele z nich idealnie odzwierciedla tureckie poczucie humoru, zarówno w treści, jak i w formie. A propos formy: dekoracje w poniższej są moim zdaniem fantastyczne :)
Skrót fabuły: Turczynka zrywa z chłopcem (proszę zwrócić uwagę, z jaką łatwością to robi: "To koniec. Ty nie masz pytań, ja nie mam - Żegnaj" - ach te tureckie dziewczyny właśnie!) W tle rozlega się smutna romantyczna muzyka w wykonaniu słynnego piosenkarza rozrywkowego, grywającego we wszelkiej maści lokalach do tzw. "kotleta" - Ümita Besena - a i on sam siedzi w pokoju chłopaka w scenografii wyjętej żywcem z takich lokali.
- Ümit abi! - woła chłopak do piosenkarza
- Nieważne, abi! - Na dramaty życiowe - tłumaczy - są ciasteczka Rondo.
I ta reklama znów dużo mówi o tureckim podejściu do życia :)
Dedykuję wszystkim Singlom.
müzik - Ümit besen - Ülker rondo reklamı | izlesene.com
11 komentarzy:
Komercyjne bo komercyjne, ale to zawsze pretekst do miłego spędzenia czasu. :)
Tureckie reklamy, z tego co widzę, zawsze mają jakąś fabułę, i to mi się podoba.
Moja ulubiona to reklama internetu, niestety nie pamiętam firmy, ale główna postać przygotowując kebab mówi... "Hello, my name is John..." ilekroć się z nią spotykam, pękam ze śmiechu.
Miłych Walentynek, tym w Turcji i tym w Polsce :)
http://calusy.czytomilosc.pl/ - zapraszam do wzięcia udziału w konkursie :)
Skylar, odkrylam twój blog całkiem niedawno, i jedno wiem już na pewno: Skylar to wspaniała i mądra kobieta, skarbnica wiedzy w temacie, który mnie fascynuje!!
Naprawdę, nie dość, ze o Turcji i Turkach wiesz pewnie wszystko;), to w dodatku przekazujesz fakty naprawdę mądre i zgodne z dojrzałą oceną :)
Dzięki ci za ten blog z całego serca :)
ps. miewasz równie "zgryźliwe" poczucie humoru jak ja :D, więc twoje teksty mogę czytać godzinami, ucząc się i zaśmiewając do łez :))) a propos, mam leciutkiego bzika na punkcie Tarkana (tureckiego, nei typu "amerykański blichtr" ;) ) czy mogłabyś napisać, co znaczy tytuł jednej z jego piosenek.. "kuzu..kuzu.." ?
pozdrawiam :))) szczęścia!!!
"To koniec. Ty nie masz pytań, ja nie mam - Żegnaj" - ach te tureckie dziewczyny właśnie!)
wlasnie..! niby przerazaja, a jednak zachwycaja;)
a swoja droga, ja sie dzis dosc pozno polapalam, ze sa walentynki..
w Turcji obchodzi sie z wiekszym entuzjazmem niz w Polsce, prawda?
Piękna muzyka w tej reklamie. Ach...
Pozatym po raz kolejny słyszę tureckie "abi" jako "abe", jedno z pierwszych słów, którego się można źle nauczyć :)
powiem tyle ...miodzio muszka szanowna autorko nie siada :))))
Co do Walentynek (walę w tynki) to powiem tyle serce nie sługa... komerchę diabli niech biorą a ja siedząc w szkole w niedzielę 14 lutego widziałam pary studentów, wysyłających sobie ukradkowe spojrzenia na wykładach :P i jak wracałam do domu to wszędzie były pary zakochanych , zatem nawet nie włączyłam telewizora bo wiedziałam, że będzie lecieć albo komedia romatnyczna, albo jakiś melodramat :P zatem my prawie jak Turcy... a na pocieszenie powiem tak, że zdjadłabym ciasteczko RONDO, bo TUKTKU już można nabyć :P
Czesc :)od dawna Cie czytam ale ujawniam sie dopiero teraz :) swietny blog,interesujacy,i bardzo duzo sie z niego dowiedzialam :)czekam z niecierpliwoscia na nowe posty :)
http://anett-na-emigracji.bloog.pl/
pozdrawiam serdecznie :)
Skylar, czy okolice jeziora Wan są bezpieczne turystycznie? Nie chodzi mi o spanie pod namiotem na dziko, tylko bardziej regularne przemieszczanie się po okolicy. Wiem oczywiście, że to region zapalny, ale mimo wszystko chyba partyzantka nie grasuje po ulicach. Generalnie znajduję sprzeczne informacje, a na tym regionie bardzo by mi zalezało (lubię koty ;).
Pozdrawiam!
Hahahahaha
Super funny
http://www.youtube.com/user/TvmRzeszow#p/u/21/z_gdeS_HWg8
Zapraszam do ogladniecia materialu filmowego. A w niej Turek mieszkajacy w polsce krotko opowiada jak obchodzony jest dzien 14 lutego w Turcji.
Pozdrawiam
haha, ciasteczka rondo są przepyszne :)
Prześlij komentarz