czwartek, 7 maja 2009

CO ZA 'WSPANIAŁA' DEMOKRACJA

Miałam dzisiaj napisać o czymś innym, miałam już temat, tylko zbierałam dodatkowe informacje ;) Tymczasem wybrałam się w ramach opisywanego przeze mnie wcześniej Festiwalu Filmów Dokumentalnych na arcyciekawy materiał pt. "Bu ne güzel demokrasi" [Co za wspaniała demokracja].

Tytułem wstępu: wszystkie filmy miały być nadawane z napisami angielskimi (tak to było objaśnione w programie) - ale okazało się to tylko teorią ;) Najwyraźniej pan obsługujący sprzęt stwierdził po zlustrowaniu sali, że 100% widowni to osoby znające turecki... Fakt, że najbardziej widoczne były grupy uczniów ze szkoły, które chyba musiały "zaliczyć" festiwal w ramach zajęć. Obcokrajowcy (czyli ja i para Niemców) idealnie wtopili się w otoczenie (chociaż ciężko mi sobie wyobrazić czym mielibyśmy się wyróżniać ;))
O ile pamiętam na zeszłorocznym festiwalu było tak samo... cóż, pozostało zmobilizować się intelektualnie i starać zrozumieć. Szkoda, bo na pewno wiele istotnych rzeczy mi umknęło. Trzeba się uczyć tureckiego - taki wniosek :)

Film przedstawia sylwetki kilku kobiet, które w wyborach w 2007 roku kandydowały do parlamentu tureckiego. Kamera śledzi, jak prowadzą wyborcze kampanie. Każda kobieta kompletnie inna, startująca z ramienia innej partii: jest reprezentantka kurdyjskiego ugrupowania DTP, która jeździ po wioskach na wschodzie Turcji, i nie zna kurdyjskiego. Jest młodziutka dziewczyna, świetnie wyedukowana, znająca biegle angielski i francuski, przedstawicielka CHP, reklamowana jako "najmłodsza kandydatka". Z ramienia (ostatecznie zwycięskiej) AKP trochę chłodna dama w typie businesswoman. Film jest bardzo ciekawy, bo pokazuje kulisy kampanii w Turcji od zupełnie innej strony - tej kobiecej. Pojawia się mnóstwo tematów (głównie związanych z prawami kobiet i ich statusu) poruszanych na spotkaniach wyborczych prowadzonych w domach, na uniwersytecie, na ulicach, w sklepikach - zarówno w centrum Stambułu, jak i w wioskach gdzieś daleko na wschodzie.
Są jeszcze dwie kandydatki, które od początku budzą największą sensację. Nie tylko w filmie - ja sama oglądając film z napięciem czekałam, kiedy znów pojawią się na ekranie. Pamiętałam reportaż Witolda Szabłowskiego w "Wysokich Obcasach", który opisywał właśnie historię tych dwóch pań. Jakich pań? Cóż, w Turcji nazywają się je hayat kadinlari, czyli przekładając trochę kulawo na nasze, "kobiety życiowe". Byłe prostytutki, zmuszone okolicznościami życiowymi do pracy w domach publicznych, postanowiły spróbować swoich sił w wyborach.
Film znakomicie pokazuje aferę, która się wokół nich rozpętała. Trzeba przyznać, że Ayşe i Saliha uderzyły mocno, używając bezpośrednich metod. Spacerowały po ulicach Stambułu z wielkimi afiszami, ubierały się w więzienne stroje i przewiązywały ręce łańcuchami. Jedna z nich - z dzieckiem-lalką na ręku (po kilku aborcjach nie może być matką), druga w muzułmańskiej chustce na głowe, obie z kolczykami w nosie. Wszystko to budziło oczywiście skrajne reakcje; mężczyźni stawali na ulicach z wyrazem kompletnego zaskoczenia na twarzach, wiele razy słychać było gdzieś w tle cmokanie (będące wyrazem dezaprobaty) i słowa: "Hayret birşey ya" [coś w stylu: "Nieprawdopodobne"].

Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnie interesującego, gdyby nie fakt, że owe panie dotknęły jednego z największych tabu w Turcji. Genel evleri, czyli domy publiczne, korzystanie z usług prostytutek to rzecz najzupełniej normalna dla wielu mężczyzn w tym kraju. Wszystko odbywa się legalnie, pracowniczki są zatrudnione na umowy o prace... Ba, ponoć ogromna większość chłopców (mają oni bowiem po 16-17 lat), przechodzi tam swoją inicjację seksualną... Oczywiście nikt nie mówi o tym otwarcie. Teraz powoli się to już zmienia - Turcja jak wszyscy wiemy europeizuje się i amerykanizuje, i zmienia się też podejście do "przedmałżeńskich kontaktów"... co może zepchnie domy publiczne na dalszy plan.
A może nie.

Fakt, że dzięki dwóm dość trzeba przyznać odważnym kobietom (świetnie sobie zresztą radzącym przed kamerami mediów), pewne dotąd ukrywane sprawy wyszły na światło dzienne. Co prawda do parlamentu nie zostały wybrane, ale udało się trochę "namieszać" i uświadomić, że nie każda hayat kadını sama ten "fach" wybrała. Ponoć byłe prostytutki prowadzą teraz schronisko dla osób o podobnie pogmatwanej przeszłości.


Po projekcji, kiedy wszyscy wychodzili z sali kinowej, było głośniej niż zwykle - taki gwarek, szmerek, kiedy wszyscy są poruszeni. Na schodać któraś z pań mówiła koleżance:
- Bardzo mi się podobało, znakomite. Musiałyśmy to obejrzeć.

Zgadzam się :)
Kolejny przykład na niesamowitą różnorodność ludzi mieszkających w Turcji.
A z drugiej strony warto pamiętać, że kolejny dowód, że to kraj jak każdy inny - ani lepszy... ani gorszy.


ps. Następnym razem, obiecuję, będzie już coś "lżejszego" ;)

10 komentarzy:

gos. pisze...

Potwierdzam. Mam znajomego Turka, który podczas jednej z rozmów mówił właśnie o tym, że on i masa jego kolegów korzystają z usług prostytutek i że u nich to norma. A chłopak młody, student ledwo i bardzo urodziwy, aż żal :)

なな pisze...

powiem tak ... jestem zaskoczona, może nawet zdziwiona. Panuje opinia, że paniami lekkich obyczajów to są zazwyczaj turyski chcące doznać maksi wrażeń!!!!!
Nigdy nie spojrzałam na to od tej strony. Dziękuję, że o tym napisałaś :)
Pisz więcej takich rzeczy :) Wcale nie musi być lekko, powinno być jak najrealniej :)
Uwielbiam Turcję, ale dobrze wiedzieć te wszystkie dobre i złe rzeczy ...
a ja jeszcze chwila i też będę witać się z ANTALYIĄ:)))) buu szkoda że podnieśli cenę wizy ... ale dobrze że tylko o 5 $ albo Euro :)

krotka pisze...

Dobre i złe... to nie jest takie do końca oczywiste - choć może to trochę kontrowersyjne zdanie uważam, że większe dobro w tym wszystkim to uczciwy biznes, seks za kasę, niż omamianie naiwnych turystek, którym wydaje się, że spotkały mężczyzn swojego życia. W domu publicznym przynajmniej nikt nikogo nie oszukuje, nie zwodzi i nikt potem nie cierpi, a jesli już to wyłącznie na własne życzenie.

なな pisze...

aha jeszcze coś ... przeczytałam ten artykul z wyborczej ... przygniotło mnie do ziemi ... ale takie straszne rzeczy dzieją się na całym świcie ...

LilQueen pisze...

Podobna sytuacja byłą w seriualu ,,Turecki dla Początkujących'' Turcy mieszkający w Niemczech robią podobnie.

Notka ta skłoniła mnie troche do refleksji na temat niesprawiedliwości. Kobieta która nie jest dziewicą w dniu ślubu jest poprostu jedną wielką ,,aferą''. Nie rozumiem tego podzialu na mogących i nie mogących. Nie ma w tym zadnej sprawiedliwosci tylko kolejny przykład na wyzszosc męzczyzn w społeczeństwie muzułmanskim...

Agata | tur-tur.pl pisze...

--> krotka:
jak dowodzi przyklad dwoch wymienionych kobiet (i artykul ktory polecam) wcale nie mialy tego zycia "na wlasne zyczenie". po drugie: czasami wydaje mi sie, ze to turystki pakuja sie w romanse na wlasne zyczenie wlasnie - kto normalnie racjonalnie patrzacy na rzeczywistosc uwierzylby w to "mamienie" slowkami "kocham cie" itp. po kilku dniach znajomosci?! no przepraszam...

--> LilQueen:
akurat ta niesprawiedliwosc nie wystepuje tylko w "swiecie muzulmanskim" jak to okreslilas, tylko w kazdym innym. przeciez i w naszej kulturze facet podrywajacy panienki na lewo i prawo jest super i "cool", a kobieta w podobnej sytuacji bedzie okreslona najdelikatniej "puszczalska". a przeciez od nas daleko do kultury islamu. religia tu nie ma nic do rzeczy. raczej tradycja i stereotypy myslowe nt. kobiet i mezczyzn.
zreszta: w Turcji tez sie to zmienia, jak i w calej Europie.

krotka pisze...

przyznam, nie przeczytałam wcześniej artykułu, bo nie zauważyłam, że to link :)

Że kobiety są żądne przygód w Turcji to jedno, ale jest też cała masa niedowartościowanych kobiet, które tam po raz pierwszy słyszą od mężczyzny, że są piękne i wierzą. I robią głupstwa.
Bardziej odniosłam się do ogólnej uwagi, że Turcy korzystają namiętnie z domów publicznych, a nie konkretnie do sytuacji tych kobiet.

LilQueen pisze...

skylar- tak oczywiscie masz racje ale w Polsce kobiety nie chodza do lekarza aby odnowic sobie dziewictwo....

Agata | tur-tur.pl pisze...

szczerze mowiac jesli mowimy o Turcji (a nie krajach arabskich) to nie slyszalam o tym zeby zabieg zszywania blony dziewiczej byl jakos nadzwyczajnie popularny. W duzych miastach ludzie zyja tak jak my i powielaja te same stereotypy. A wieś - to kompletnie inny swiat.

LilQueen pisze...

Istanbul a wschód to inna bajka.
Ale i tak uwazam ze Turcja na tle krajów w ktorych dominuje islam jest najbardziej nowoczesna.