niedziela, 5 kwietnia 2009

MY HOME IS MY CASTLE

Dziś będzie tematycznie-architektonicznie, czyli zapowiadana foto-notka o marokańskich otworach wejściowych tudzież okiennych.
W tradycyjnym budownictwie wiąże się z tym cała filozofia. Trochę magii, trochę religii islamu - pomieszane takie rzeczy, których inni ze sobą nie mieszają - u Berberów od wieków funkcjonują razem.

Na początek Nowa Medina w Agadirze - czyli "nowe-stare" miasto. Próba odtworzenia tradycyjnego budownictwa marokańskiego, które w Agadirze nie zachowało się po katastrofalnym trzęsieniu ziemi w 1960 r. Już po wizycie w tym - niestety opuszczonym miejscu (szkoda, chyba zabrakło środków na ciąg dalszy) - widać charakterystyczne cechy: czerwonawy kolor ścian. Grube mury, które trzymają ciepło w zimie, a chłodzą w lecie. Korytarzyki, krużganki - dające cień.











Drzwi są symbolem przejścia ze świata zewnętrznego, publicznego, do tego chronionego i najcenniejszego. Przyozdabia się je, zostawia magiczne znaki. Kolor niebieski - teoretycznie ma też funkcję magiczną - w rzeczywistości podobno odstrasza robactwo :)
Za większością tych niby surowych murów kryje się świat prywatny, dostępny tylko dla wybranych, zaproszonych, czasami zaskakująco bogaty. To zupełnie inne podejście od tego znanego nam. Zresztą podobnie jest i ze strojem: kobiety przykrywają się nie w wyniku jakiegoś zakazu - zasłona jest właśnie granicą publicznego, a prywatnego. A co się mają niepowołani gapić... prawda? :)
Okna są małe - ciężko zobaczyć co jest w środku, za to gwarantuję, że z wnętrza idealnie obserwuje się to, co dzieje się na ulicy.
W tradycyjnych domach marokańskich balkony nigdy nie będą wychodziły na ulicę. To niepraktyczne i niepotrzebne; lepiej je zwrócić ku dziedzińcowi. W balkonikach od ulicy specjalizowali się za to Żydzi, którzy przebywali w Maroku długo i działali aktywnie.

Będąc w Marrakeszu należałoby wejść do chociaż jednego z riadów - domów w medinie. Wejścia ukryte w ciemnych korytarzach prowadzą do - czasami - enklaw kompletnego luksusu. Wiele z nich adaptuje się na hotele. Dziedzińce, na środku z ogrodami, które dają ukojenie w upałach, są "studniami światła". Tak na marginesie ogród to dla muzułmanów specjalne miejsce - taka namiastka raju...

A to już przeurocza wioska w górach Antyatlasu, której nazwy nie potrafiłam zapamiętać.



























A to już nowoczesna architektura mieszkaniowa: większe okna, inne kolory, balkony, ale fantazji nadal sporo. Aha - no i nadal wiele domów jest budowanych na planie podkowy - z dziedzińcem w środku.









Jestem pod wrażeniem marokańskich drzwi i okien, a ta notka to tylko delikatna namiastka. Gdybym miała więcej czasu, zagłębiłabym się w ten temat znacznie dokładniej, i zaglądałabym z aparatem we wszystkie zaułki...

Na koniec przywołanie (a jakże!) Turcji. Niezwykle zastanawiającym dla "nowicjuszy" popularnym nawet w nowoczesnych budynkach jest widok zostawianych przed drzwiami butów. To też echo muzułmańskiej tradycji - nie wnosi się przecież zewnętrznego brudu do domu... Ciekawe co na to nasz savoir-vivre? ;)


ps. A wkrótce już nowinki tureckie. Co prawda jestem w Polsce, ale już za kilka tygodni powinnam znów znaleźć się w "najpopularniejszym kurorcie turystycznym Riwiery Tureckiej". Zostańcie z nami. Będzie się (znów) działo.

5 komentarzy:

なな pisze...

Nie zamierzam Cię opuszczać... Bardzo się cieszę, na samą myśl, że dostarczysz kolejnych smakowitości o Turcji.
Bardzo podobne budownictwo ma Tunezja:)
Zdjęcia na PICCASIE piękne: )

Anonimowy pisze...

architektonicznie! hoho!
trzecie zdjecie! po prostu cudo!
/ patrycja-em

Anonimowy pisze...

ps. nie ma napisu "wszelkie prawa zastrzezone" :P

/pe - em

LilQueen pisze...

piekne zdjecia uwielbiam ich zdobienia i chcialabym miec kiedys dom w akim stylu. szczegolnie te nasycone kolory sa wspaniałe

daria pisze...

ten róż w połączeniu z błękitem (czy to drzwi czy nieba) baaardzo mi się podoba. i jeszcze ta metaloplastyka... i tak jak wyżej- chętnie widziałabym podobne drzwi w moim domu:)