Jest to już jednak - we wrześniu - taki specyficzny dobrze nam znany stan. Człowiek zmęczony po całym sezonie pracy nagle uświadamia sobie, że kilka miesięcy minęło jak parę tygodni. Że pracowało się ponad normę, że na plaży było się raptem raz (raz!) - ale bądźmy sprawiedliwi - plaża w sezonie jest dla mnie zbyt gorąca, zdecydowanie wolę chłód basenu. Że nie było się kiedy spotkać ze znajomymi, no, jedynie kilka razy. Że sprzątanie w domu odbywa się metodą skokową i spontaniczną - bo nie ma czasu na tak zwane regularne sobotnie porządki.
A paznokcie to pomalowałam po raz pierwszy w tym sezonie w środę! Hurra! I nie czekając na ich wyschnięcie poszłam spać... ;)
W odróżnieniu do zeszłych lat pracując w jednym miejscu (biurze) jest się bardziej uchwytnym. Jeśli więc komuś bardzo zależy na zobaczeniu się ze mną, wie gdzie mnie szukać. Kiedy przyjechała Gość Specjalna, też praktycznie wciąż przesiadywała u mnie w biurze; które to biuro zamieniło się przecież prawie w dom. W szufladce mam kosmetyki, pod biurkiem buty do przebrania, w kuchni ulubioną herbatę malinową wraz z ulubionym kubeczkiem. A pod ręką stos gazet i artykułów do przeczytania. Spędzam tu przecież zdecydowanie więcej czasu niż w domu!
W poprzednich sezonach jako rezydent byłam w ciągłym biegu. Ma to swoje zalety (lubię być w biegu), ale potem okazywało się, że ten bieg wiąże się tylko z pracą. W szafie wisiały prywatne ubrania wciąż nie noszone (bo zakładało się tak zwany uniform, którego po paru miesiącach szczerze się już nienawidziło). Torba - to wciąż torba firmowa wypchana dokumentami, segregatorami i folderami wycieczek. Dobrze, że w zeszłym roku nauczyłam się odpowiednio korzystać z wolnego dnia przysługującego rezydentowi - zobaczyłam wtedy i przeżyłam dużo więcej, niż przez poprzednich parę sezonów (niektóre biura podróży nie pozwalają pracownikom w dniu wolnym nigdzie się wybierać, wiążąc ich niewidzialną smyczą z widzimisię szefa/szefowej/managera).
Wracając do tematu, sezon się kończy, choć niby tego nie widać. Nie widać tego w pogodzie - regulator ciepła nadal rozkręcony maksymalnie, wilgotność wysoka, na plaży nadal gorąco. Jedynie wieczorami jest już około 25 stopni, więc niektórzy z nas marzną i zakładają dłuższy rękaw.
Nie widać też tego po turystach - wszędzie nadal tłumy, nad basenami, na plażach i w mieście. Na wycieczkach też gwarno.
Można by więc pomyśleć, że sezon trwa w najlepsze. Ale Turcy, jak to Turcy przesadzają. Alanijscy pomniejsi biznesmeni (pracownicy i właściciele restauracji, biur lokalnych czy, przepraszam, ulicznych, sprzedawcy kukurydzy) z niepokojem spoglądają na niebo - kiedy pojawi się na nim pierwsza jesienna chmurka? Nerwowo wypytują jeden drugiego:
- Jak tam obroty?
- Spadły, dramatycznie spadły, a u Ciebie?
- U mnie też...
- Ewidentnie sezon się kończy...
W powietrzu czuć taki posezonowy spleen czy po turecku hüzün. Wszyscy już odliczają dni do końca sezonu (zostało ledwo parę tygodni) i zapewne planują, co będą robić podczas długich wakacji. Wielu kolegów złożyło podania o paszporty i czeka na zaproszenia od swoich mniej lub bardziej poważnych "ukochanych" z europejskich krajów. W sklepach wyprzedaże.
A do mnie po półtoramiesięcznej tułaczce dotarła wielka paczka z zamówionymi od Wydawcy książkami (chodzi o Półprzewodnik przeznaczony do sprzedaży w Turcji). Od początku żartowaliśmy sobie, że coś wysłane priorytetem z Polski i przejęte w Turcji przez lokalną pocztę wygrać z czasem nie ma szans i dojdzie pod koniec sezonu. No i wykrakaliśmy. Gdyby nie interwencja na Wydziale Celnym w Antalyi pewnie paczka nadal by tam leżała.
Niniejszym w biurze leżą książki, ale większość pytających o nie w trakcie sezonu już wróciła do Polski. Ach, turecka ironia losu ;)
Dość tego gadania. Aby ubarwić trochę dzisiejszą notkę, kilka nostalgicznych zdjęć i parę jaskiniowych. Zrobione podczas wspaniałego popołudniowego samochodowego wypadu w góry z Gościem Specjalnym (której pobyt wciąż wspominam żywo).
Kiedy je oglądam, to marzę, żeby koniec sezonu trwał jak najdłużej i wyglądał właśnie tak:
"Zaciągnąć hamulec ręczny"...
Jaskinia Dim. Jedna z ciekawszych w regionie, odkryta dopiero w 1999 roku.
Składa się z dwóch pomieszczeń: o długości 50 i 250 metrów.
Do oglądania formacje jak z innego świata: stalaktyty, stalagmity...
W jaskini panuje stała wilgotność ponad 90% i temperatura 20-22 stopnie.
... Wyjątkowy klimat powodował, że ledwo wyszłam żywa na zewnątrz...
By odrodzić się oddychając czystym górskim powietrzem...
9 komentarzy:
kocham każdą Twoja notkę i za kazdym razem coraz bardziej tęsknię za Turcja i za hotelem na przeciw Alaniaonline :))) pozdrawiam Kasia
Skylar - zauwazyłam zmiane nazwiska:) czy to nastapila zmiana stanu cywilnego?
Przepraszam za pytanie, sama szykuje sie na te zmiane:)
Fajna notka dzięki, że ją dodałaś ;]
Patrząc na polską pogodę sama mam ochotę pojechać do Turcji i jeszcze trochę posiedzieć w cieple ;)
Pozdrawiam ;)
Zmiana nazwiska? "Ahududuka" używałam już wczesniej, to ksywka tylko... A do prawdziwej zmiany nazwiska raczej się nie przymierzam ;)
Bloga śledzę już dłuższy czas, dzięki za linka do książki, właśnie zamówiłem na merlin.pl (mają chyba najlepszą cenę).
A o dwutygodniowej tułaczce po Turcji myślę na nasze święta, więc książka na pewno się przyda!
Piękna jaskinia, szczególnie przydatna w te upalne dni, ale jeszcze lepiej wspominam kąpiele w kanionie gdzie woda miała 6 stopni :)
Uwielbiam Twoje notki! Z niecierpliwością czekam na nową.
Patrząc na Twoje zdjęcia tęsknie za wakacjami piękną pogodą i odliczam dni do następnego urlopu:)
Pozdrawiam Justyna
Dzień dobry, chciałam napisać do Pani maila niestety nie wiem czemu jest to niemożliwe, gdyby Pani miała chwilę czasu proszę o kontakt, bardzo chciałabym się dowiedzieć paru rzeczy dotyczących Pani pracy, mój e-mail aniagce@wp.pl, pozdrawiam:)
Droga Agato ;)
Chciałabym zapytać kogoś bardziej doświadczonego. Jakiej pogody mogę spodziewac się w połowie października w antalyi? i czy sezon trwa do końca października ? jak to wygląda ? Caly sezon pracowalam w side i teraz mam juz wykupiony lot i wracam 12 pazdziernika i nie bardzo wiem czego sie spodziewac, jesienia jeszcze nigdy nie lecialam do turcji.
Prześlij komentarz