sobota, 18 września 2010

TURECKIE WESELE

Oj, dużo się porobiło zaległości na blogu. Nie ma kiedy pisać, nie ma kiedy się skupić. Paradoksalnie koniec sezonu przynosi więcej pracy, więcej problemów i więcej stresu, niż poprzednie miesiące. Tym bardziej chce się go zakończyć jak szybko to tylko możliwe :)
Kiedy nagle wydarza się coś ważnego POZA pracą, robi się logistyczne wygibasy żeby zdążyć i być gotowym, nie mówiąc już o przebraniu się, i nie daj boże ułożeniu włosów.

Właśnie w takim pośpiechu przygotowywałam się wraz z koleżankami z pracy na tureckie wesele. O tym że nasz współpracownik z biura się żeni, wiedziałyśmy od dawna. Ale wciąż nie byłyśmy pewne, czy nas zaprosi... Co było do przewidzenia oczywiście zaproszenie dostałyśmy, ale z właściwym Turkom wyczuciem czasu - ledwo 2,3 dni przed wydarzeniem, na "ostatnią chwilę". Zresztą mogłybyśmy (tak myślę po czasie) przyjść nawet bez zaproszenia - nikt by się nie obraził.

Nie chcąc pozostać w tyle za Turczynkami, rozpoczęłyśmy przygotowania strojów. Wesela nawet dalekie tureckie krewne uważają za idealną okazję po to, aby kupić nową kieckę, najlepiej długą, powłóczystą, tudzież w wersji "beza". Do tego oczywiście pomalowane paznokcie, specjalnie dobrana torebka, a najważniejsze - włosy układane u fryzjera i perfekcyjny makijaż. Niestety nam na tego typu zabawy nie starczyło czasu po pracy, dlatego wszystko miałyśmy "domowej produkcji" - ale i tak myślę, Polska nie musiała się za nas wstydzić ;)

Jak to na prawdziwe tureckie wesele trzeba też było zrobić zakupy "złotnicze". W Turcji kupowanie złota z tej okazji to najpopularniejszy zwyczaj, tym bardziej, że pobierająca się para nie miała jeszcze własnego mieszkania, do którego można by kupić jakieś praktyczne prezenty. Złoto to inwestycja - a młodzi sami zdecydują, kiedy je "spieniężyć" i co za to kupić.
Złoto kupuje się u prawdziwego tureckiego złotnika (w sklepikach "turystycznych" nie będą nic takiego mieli). Można wybrać bransoletki czy łańcuszek, ale najlepszą inwestycją na przyszłość jest czyste złoto. Zależnie od zasobności portfela można kupić tak zwany "kuruş" za około 60 lir (120 zł), çeyrek czyli ćwiartkę (99 lir), yarım czyli połówkę, i "całość"(najdroższa).
Pierwszy raz robiłam takie zakupy i byłam zaskoczona, ujmijmy to, lichym wyglądem złota. Jest to po prostu medalik, z wytłoczoną dla jeszcze "lepszego" wrażenia podobizną Atatürka. W odpowiednim momencie wesela, wyczekawszy swoje w kolejce gości, przypina się medalik pannie lub panu młodemu do specjalnie w tym celu przygotowanej szarfy (pani ma czerwoną, a pan białą).



IMG_1704

IMG_1807

Polska Skylar przypinająca tureckie złoto norweskiej pannie młodej


Jak widać na zdjęciu dla osób, które w ostatniej chwili zdecydowały się wpaść na wesele, czy nie przepadające za złotem, mogły też przypiąć banknot. Prosto i konkretnie.
A propos, dobrze, że nie było to wesele wiejskie. Na takich imprezach często znajduje się wodzirej, który nakłania gości do tańca, pilnuje porządku uroczystości, a - co najgorsze - przez mikrofon - informuje zebranych kto ile wręczył.

A tak poza tym? Na tureckich weselach zazwyczaj jest skromny poczęstunek: przystawki, drobne przekąski, napoje. Pojawia się też (po europejsku) tort. Najważniejsza jednak jest zabawa, czyli po prostu taniec. Wystarczy jeden zachęcający okrzyk ze strony wodzireja siedzącego przy organkach, by wszyscy goście ruszyli w tany. Im bardziej znaczący goście uroczystości zgodzą się zatańczyć, tym lepiej to świadczy o statusie pary młodej ;)

IMG_1775


No i się zaczyna: podskoki, okrzyki, strzelanie palcami, wyrzucanie banknotów. Powinny się sypać, żeby przynosić szczęście; synek wodzireja niepostrzeżenie przemyka pomiędzy nogami tańczących i zbiera je by potem wręczyć młodym. Fotografowie wystawiają na sprzedaż wywołane zdjęcia zrobione wdzięczącym się Turczynkom i czujemy się jak na jednej z naszych wycieczek :)

Wybija północ... i... czyżby? To koniec! Jak szybko się zaczęło, tak szybko się kończy. Goście po zrobieniu jeszcze kilku pamiątkowych zdjęć grupowych rozpierzchają się do domów. No, chyba że niektórzy decydują się wraz z parą młodą (w pełnej gali) i najbliższymi przyjaciółmi kontynuować zabawę w jednym z klubów nocnych.

Jak to mówią: było, minęło :)

10 komentarzy:

Gastria pisze...

Także podobnie wygląda wesele cypryjskich turków na Cyprze Północnym. Sama miałam inne - na szczęście i zamiast chmary gości których tak naprawdę prawie lub w ogóle się nie zna, byli sami "zaufani" ot 17 osób licząc ze mną i moim mężem :) Oczywiście złote bransoletki były i "medalik" także dostałam :)

Anonimowy pisze...

az mi sie milo zrobilo na serduszku...niedlugo nasza rocznica :) aaa i kilka takich "ataturkow" mam w domku ;)
pozdrawiam

Monia pisze...

Bardzo podoba mi się zwyczaj dawania złota:)Pozdrawiam Skylar!

Anonimowy pisze...

Ja jeszcze zauwazylam, ze za granica na tureckich weselach Turczynki nosza za ciasne sukienki, tak o 1-2 rozmiary...

Gastria pisze...

Ja dodam,że byłam na razie na kilku cyprysjko tureckich weselach + jedno widziałam jako film dvd i nie podobały mi się. Z tego względu,ze po 1: spęd osób przypadkowych często tylko po to żeby dali kasę lub złoto
po2: nikt tam nie tańczy, para młoda tańczy może ze 2 razy ze sobą tylko
po 3 stoi się w gigantycznej kolejce do składania życzeń, para młodych przez ten czas cały czas stać nie wolno im usiaźć - czasem takie stanie trwa przez cale wesele.
po 4- muzyka smętna jak na pogrzeb a nie na wesele
po 5 - no i te ich wieńce dla młodej pary a la nasze wieńce na pogrzeb...
Nie to zdecydowanie nie było dla mnie dlatego mimo usilnych starań męża do przekonania mnie o ekonomicznym podejściu do sprawy, ja postawiłam na swoim i wesele miałam w formie poczęstunku w domu. co ciekawe mężowi tak się to spodobało ze teraz każdy mu zazdrości (bo mało wydaliśmy i nie trzeba było brać kredytu co jest tu powszechne) plus mąż każdemu opowiada jaki to wspaniały ślub w urzędzie i wesele w domu miał i mówi ze miałam racje ze nie warto było iść za kasa i robić "spędu" :) Ale jak kto woli :)

Anonimowy pisze...

a mnie się bardzo podobają ich zwyczaje weselne (byłam na jednym)a głównie dlatego, że nie ma tam "morza" alkoholu a wszyscy bawią się i tańczą:)switut

Anonimowy pisze...

oh, sorki ten"switut" to słówko do wpisania w polu weryfikacja, a mnie sie wpisało w tekście:))))))))))

なな pisze...

hmmm fajnie i spokojnie ... ale bym sobie potańczyła !!!!

Anonimowy pisze...

Hej, jestem pierwszy raz na Twoim blogu i - co się ostatnio nieczęsto zdarza- czyta się te notki z prawdziwą przyjemnością. Powodzenia w pisaniu, ja tu jeszcze wpadnę :) (nie, żeby to była groźba!)

Anonimowy pisze...

witam czy ktoś moze mnie poinformowac co zonacza zwyczaj iz brat na weselu tureckim zawiazuje pannie mlodej czerwona wstazkę ?? o czym to swidczy ??