- O, to pani już ma fajrant?
Na co ja odpowiadam:
- Nie, jeszcze wizytuję 3 hotele a potem jadę od razu na wycieczkę (nie dopowiadając, że przed wycieczką przebieram szybko w toalecie koszulkę przepoconą na czystą, chlusnę twarz wodą, i, jak się uda, coś zjem).
Często też spotykamy się tutaj z sytuacją, że turyści przychodząc na dyżur pytają o coś, a potem, wstając oznajmiają:
- No to my już nie będziemy pani dłużej przeszkadzać/zawracać głowy.
Tak jakby moja praca polegała na czymś innym! Przecież po to właśnie jest rezydent - aby zawracać mu głowę. Chyba ten zwrot jako jedyny w pełni oddaje istotę naszej pracy. A więc - bez obaw, Szanowni Turyści - zawracajcie ;) My po to jesteśmy :)
Z drugiej strony nasza praca, tak często dyskredytowana, nie doceniania, nie szanowana, należy do jednego z takich zajęć, które mało kto "normalny" chciałby wykonywać. Często słyszy się, że znajomi, kiedy dowiedzą się czegoś więcej o pracy rezydenta, przysięgają na wszystkie świętości, że nie wytrzymaliby na takim stanowisku więcej niż jednego dnia.
Zgadza się. Praca z ludźmi wymaga anielskiej wprost cierpliwości. Spokoju i opanowania. Niech się dzieje co chce, samoloty zawsze będą się spóźniać, autobusy psuć, pracownicy nawalać a jedzenie nie smakować. Do tego trzeba zapłacić za wizytę u lekarza.
Nic, tylko stoicki spokój może nas uratować...
No, ale nie o tym chciałam. Chciałam o tym, że wciąż ciągnie mnie na wschód od Alanyi. Wybywam tam skokami. Było najbliżej, do Sapadere, potem do Gazipaşy, zachciało się dalej, do Anamur. Tym bardziej, że w takim miejscu nie być nadal, w szóstym roku pobytu? Skandal.
Nastał więc wolny dzień, i pojechałyśmy. W polsko-słowackim, znakomitym, babskim towarzystwie.
Droga do Anamuru jest bajkowa. I niezwykle wymagająca. Ciągłe zakręty, urwiska, i weseli kierowcy szalonych ciężarówek. Trudno się więc dziwić, że ja nie prowadziłam... ;)
Po drodze robiłyśmy postoje na bujanie w chmurach.
Z Alanyi mniej więcej 130 km, przejeżdża się w 2.5-3 godziny.
Punkt widokowy na dachu domu, gdzie akurat suszono maleńkie papryczki (biber).
Meczet na zboczu którego minaret wyrósł jak spod ziemi.
Pierwszy punkt zwiedzania: Anamurium, czyli starożytne, fantastycznie zachowane miasto. Szczerze przyznam: żadne jak dotąd nie zrobiło na mnie większego wrażenia...
Turecki romantyzm znalazł ujście tym razem na murze antycznego hamamu - "Seni seviyorum" (Kocham cię)
Hit całego kompleksu: wspaniały, ogromny, zachowany w świetnym stanie hamam (łaźnia)
Raj na ziemi.
Owoce opuncji. Kusi oko, ale chwytać tylko w rękawiczkach (kłująca skórka). Smakuje nieco jak kiwi.
Parking przy mieście ;)
Jeśli trzy kobiety zamawiają sałatkę, to fantazja turecka kolejny raz znajdzie ujście.
Kolejny punkt programu: Mamure Kalesi. Wspaniały zamek z fosą i pływającymi w niej żółwiami...
Po wspięciu się na strome schodki jednej z baszt.
Kolejny oprócz żółwi przedstawiciel stałych mieszkańców zamku. Wreszcie upolowany obiektywem.
Mury budowano wykorzystując otoczenie - nadmorskie skały.
Anamur słynie z bananów ("muz").
- Pani robi zdjęcie, a trzeba posmakować!
No to kupiłyśmy. I były pyszne!
Przystanek autobusowy...
Piraci z Karaibów vel Robinson Cruzoe czyli zabawy anamurskiej młodzieży.
Suszenie snopków sezamu. To z niego robi się chałwę.
Podsumowanie podróży: zepsuty sandał, białe od pyłu stopy, zadraśnięcia tu i tam, spalony od słońca nos. I akumulatory naładowane pozytywną energią na cały najbliższy tydzień. A może i dłużej.
Było wspaniale.
Kontynuacja wypraw na wschód po sezonie. Planuję (wreszcie, wreszcie!) PRAWDZIWY WSCHÓD Turcji i na deser Syrię. Decyzja podjęta, pora zwerbować towarzyszy podróży (ktoś chętny?). Samotne wyprawy są znakomite, ale nic nie smakuje tak, jak odkrywanie nowych lądów z "nadającymi na tych samych falach" ludźmi.
21 komentarzy:
Świetne zdjęcia i przypomniałas mi smak Anamurskich bananów, mmmmm. Do Syrii? Bardzo chętnie byłam juz raz ale zawsze chętna :D A tak jak mówisz najlepsze są podróże na własną rękę.
Zapraszam tu moje samotne podróże Syria też jest :D
dromaderka.blogspot.com
I czekam z utęsknieniem na nowe
Każda nowa notka i cudne zdjęcia Naszej Cudownej Skylar ładują moje akumulatorki na najbliższy tydzień a może i dłużej:)Pozdrawiam cieplutko!
Uwielbiam tego BLOGA!!!!
Cudowne widoki,z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy,które ładują pozytywną energią.W takie miejsca powinniście zabierac turystów.Serdecznie pozdrawiam droga Skylar:)
Super :-)
Skylar, koniecznie wybierz się do Syrii, wrażenia, klimaty i widoki niezapomniane już podczas samej podróży wdłuż wschodniego wybrzeża Turcji:) a sam Damaszek i Aleppo - brak słów...:)
haha przystanek autobusowy booski:)to się nazywa turecka pomysłowość;)zdjęcia naprawdę zapierają dech!z niecierpliwością czekam na następny post:)
jejku - aż mi sie za tą Turcją zatęskniło... :)
A za wyprawe na wschód trzymam kciuki! :)
No, niezla dawka swietnych zdjec! ma.
Do Syrii, chętnie! Kiedy?
Kiedy? Na przyklad w polowie pazdziernika? Albo listopad?
aaaaa miodzio :)
Właśnie na Anamur czekałam na Twoim blogu.Będę w Alanyi pod koniec września i mam zamiar tam się wybrać,może mi się uda!Nie wiem tylko czy są wycieczki z Wezyra?czy może trzeba z lokalnego tureckiego biura wykupić?Zdjęcia cudne!Tylko pozazdrościć wyprawy!Słyszałam,że sama podróż bardzo podnosi adrenalinę i żołądek wywraca do góry nogami.Serdecznie pozdrawiam!
Z biura takie wycieczki raczej sie nie odbywaja, nawet z ulicznego. Za malo chetnych.
Droga wcale nie jakas masakryczna, owszem, kreci, ale nie jakos przesadnie, da sie spokojnie zniesc. Za to cudne widoki.
Najlepiej pojechac autobusem z Alanyi, a na miejscu komunikacja jest dosc prosta.
Pozdrawiam!
Chętnie bym się wyrwała z Ankary, bo całe wakacje tutaj przesiedziałam (3 mies)We wrześniu zaczynają się zajęcia na univerku,więc praca, ale listopad (mogę tylko w czasie bayramu)...
Już bym wracała do Alanyi!! ;-)) Pozdrawiam
Zdjęcie "Przystanek"... autentuk?
Tęsknię za Turcją,chciałabym tam wrócic,droga Skylar pozdrawiam serdecznie.
Skylar! Proszę powiedz mi, jaka pogoda jest w Turcji w grudniu, lutym lub maju? I w jakim biurze pracujesz? ;) Z góry dziękuję i pozdrawiam!
Ja na Syrię też się piszę. Mysle ze w moim przypadku raczej w listopadzie.
A ja właśnie wróciłam z Turcji wschodniej!!Przejechalam 6 tys km, od przecudnej Amasyi po Trabzon, Erzurum, Kars, Wan Urfę Merdin!!Nie da sie opisać jak tam jest pieknie, jak mili gościnni ludzie tam mieszkają!!Widoki, jedzenie, klimat po prostu bajka!!Na pewno tam jeszcze wróce!!Myślami jestem tam nadal, choć od tygodnia tkwię w Polsce!!Trzymam kciuki za Skylar i jej wyprawę!!Tez bym z wielka ochotą pojechała!!Pozdrawiam!!Ten blog jest wspaniały!!!
Prześlij komentarz