1. Od tygodnia nie wiem w ogóle, gdzie się schować. Sezon się zaczął, znaczy. Brak dnia wolnego, brak wieczoru wolnego, a jak już jest, to tak szybko mija, że dojdzie się tylko do domu, sprawdzi pocztę e-mail, i już trzeba się kłaść co by rano wstać. Do tego stresy, zamieszania, dzwoniące telefony. Normalne. Niby powinnam się przyzwyczaić, ale pracując od jakiegoś czasu z dobrą firmą i dobrymi turystami zapomniałam co to jest np. "problemowy hotel". Albo "problemowy turysta". I inne tego typu określenia. Teraz wszystko mi się przypomniało, trzeba było w minionym tygodniu używać wszelkich psychologiczno-technicznych zagrywek, i całego wachlarza umiejętności, przypominać sobie rozmaite słowa, sprawy, gadki, określenia, żeby jakoś się wykaraskać.
Na szczęście dziś już znów środa, zmiana turnusów, nadzieja, że będzie już tylko lepiej. Innego wyjścia nie ma.
2. Z drugiej strony, jak się czasem trafią dobrzy turyści to... oj! Aż się chce żyć od razu. Tacy turyści dodają skrzydeł. Są kulturalni, uśmiechnięci, ciekawi świata. Wyjeżdżają opaleni i zadowoleni. Niektórzy nawet czytają bloga :)
Burza oklasków pod koniec wycieczki albo na transferze wylotowym na lotnisko potrafi wynagrodzić niejeden stres i zarwaną noc. To chyba świadczy o tym, że naprawdę kocham swoją pracę... może nawet za bardzo :)
3. Jest już ciepło. Nie, to mało powiedziane. Jest już gorąco. Termometr alanijski wskazuje 34 stopnie. Dokładnie dwa razy więcej niż termometr poznański. Zaczęło się więc. Zapomnieliśmy już, jak to jest kiedy cieknie pod w każdym miejscu na ciele. Najlepsza jest ta strużka pod nosem, nad ustami. Zapomnielismy już też, ile wody należy teraz pić. Litry, hektolitry. Pić, pić, pić. Nawet, jak się nie chce. Bo potem (wiemy już to z poprzednich sezonów) można paść nie wiedzieć kiedy. Jak ta mucha.
W związku z ociepleniem doceniam moje nowe mieszkanie. Panuje tu przyjemny chłód, słońce jest tylko do południa. Potem balkon zanurza się w upragnionym cieniu. A na dole, pięć pięter niżej... basen. W którym oczywiście nie ma kiedy się kąpać. Ale mam nadzieję... może w przyszłym tygodniu - wreszcie się uda?
4. A teraz będzie agitacja. W niedzielę głosujemy. Ba, nawet będąc w Turcji będzie można. Dzięki inicjatywie mieszkających na Riwierze Polaków utworzono komitet wyborczy w Antalyi. Teraz wystarczy tylko się zarejestrować (zgłosić w konsulacie w Ankarze, faxem, telefonicznie, e-mailem, lub przez formularz na stronie). Wszelkie informacje na tej stronie: KLIKNIJ .
Osoby przebywające za granicą (które nie posiadają zaświadczenia z Polski) mogą to zrobić wyłącznie do czwartku (jutra!). Jest mało czasu, dlatego należy działać.
Większość polskich biur podróży (także i moje) organizuje w niedzielę wyjazdy "wyborcze" do Antalyi. Przy okazji będzie można zobaczyć miasto, które ja osobiście bardzo lubię. Namawiam - warto.
I przyznam się Wam szczerze, że jeszcze nie wiem na kogo będę głosować. Pracując ostatnio jak dziki wół nawet nie mam pojęcia jacy kandydaci są godni uwagi. Nie znam sondaży, nie znam programów. Wszystko będę musiała nadrobić do niedzieli.
Ale nadrobię i zagłosuję. Żeby potem nie psioczyć, że "Polską rządzą ludzie X", żeby nie narzekać. Pobyt na obczyźnie zmienił moje podejście do patriotyzmu, nagle poczułam też coś w rodzaju "obywatelskiego obowiązku".
Bo właśnie o to chodzi, żeby coś wreszcie zrobić. A nie tylko narzekać, narzekać, i śmiać się z postaci w telewizorze. A oddanie głosu, to jest właśnie to "coś".
Zagłosujmy.
5 komentarzy:
będe w szkole a zagłosuję :))) miłej pracy życzę i upragnionej kąpieli w domowym basenie :)
jako blogowy politolog jestem dumna z takiej postawy obywatelskiej! brawo! takich ludzi nam trzeba. nie ważne jakie mamy poglądy i nie ważne na kogo glosujemy - liczy sie to, że korzystamy z demokracji i czujemy sie współodpowiedzialni za to jak wygląda nasze państwo ;) ale patetyczne przemówienie mi tu wyszło ;) tak czy siak zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w wyborach ;)
ps. co sie nie mogę zalogować ostatnio dodając komentarz...
Aszraf
podziwiam, bo ja jestem jeszcze w Polsce a na wybory sama nie wiem czy się wybiorę z racji tego, że nie mam pojęcia na kogo glosować.. ale jak to mowia moi znajomi: trzeba isc i wybrac mniejsze zlo ;)
Bardzo slusznie, mozna polaczyc "pozyteczne z przyjemnym ",Starowka i port w Antalyi sa przecudne, a przy okazji zobaczyc jak dzialaja Polacy za granica.Pozdrawiam .ma.
Głosować, głosować, głosować!:)
Ja się nie mogę doczekać jutra!:)
Ciesze się, że nie w tym terminie nie wypadła mi żadna praca (czyt.wyjazd) i mogę jutro spokojnie pójść na wybory (z psem pójdę nawet:)
Miłej tureckiej niedzieli! I niezbyt męczącego sezonu:)
Pozdrowienia od koleżanki po fachu:)
Magda
Prześlij komentarz