niedziela, 18 kwietnia 2010

JAK JEST? JEST DZIWNIE.

Aż nie wiadomo jak i co pisać. Od kilku dni przymierzałam się do napisania notki ale... Okazuje się, że wobec pewnych spraw ciężko ubrać myśli w słowa. Zresztą myśli tak pomieszane, że niewiadomo, jak się w tym wszystkim połapać.

Dziwnie po pierwsze, z powodu żałoby narodowej. Ze smutkiem a przede wszystkim szokiem na obczyźnie trzeba sobie jakoś radzić. Łatwe to nie jest: nie mam polskiej telewizji, znajomi Turcy dzwonią z kondolencjami, inni znajomi zapytują, czy to przypadkiem nie jakiś spisek. Tak, zauważyłam już kiedyś tą turecką tendencję do szukania spisku we wszystkim, co dokoła się dzieje... Siedzi to to głęboko w umysłach i nie daje się zbyć nawet racjonalnymi argumentami.
Dziwnie też dlatego, że będąc tutaj, poza granicami kraju, po raz pierwszy chyba tak wyraźnie odczuwam swoją polskość. Widzę to gdy ja z ciemnymi okularami na nosie, przygaszona, ubrana na czarno, wychodzę na pełne słońca ulice Alanyi, a tam życie po prostu toczy się dalej i turyści w sandałkach wracają zaróżowieni z plaży, a sprzedawca t-shirtów znów próbuje komuś sprzedać fantastycznej jakości bawełnę za 3 euro.
Zauważyłam pewną prawidłowość, a może przeczytałam gdzieś i od razu uznałam, że dotyczy mnie - dłużej przebywając za granicą człowiek bardziej identyfikuje się ze swoim krajem. Owszem, nie doszłam jeszcze do etapu owijania się we flagę biało-czerwoną czy słuchania z rozrzewnieniem polskich piosenek biesiadnych; przecież tak naprawdę jestem tu stosunkowo krótko.
A jednak... będąc "na obcej ziemii" bardziej czuję się Polką niż (paradoksalnie) dotąd mieszkając w Polsce. Z zapałem poprawiam Turków, jeśli opowiadają bzdurne historie i stereotypy na temat naszego kraju, nie mówiąc już o wytrwałej krucjacie przeciwko myleniu Polaków z Rosjanami. O swojej Ojczyźnie mówię jak najlepiej, uświadamiając sobie jednocześnie, jak mało o Polsce wiem (i że jak najszybciej powinnam tą niewiedzę nadrobić).
Mam nadzieję, że będę mogła głosować w wyborach, co mnie samą zaskakuje, bo zazwyczaj byłam dość neutralna politycznie.
Jak widać, świat się zmienia - i ja też :)

Dziwna jest ta islandzka chmura. Zastanawiam się, co się jeszcze przez nią wydarzy. Sezon zapowiadał się tak dobrze. Każdy porządny tutejszy przedsiębiorca wyłożył mnóstwo pieniędzy na remonty i rozbudowy. Wszyscy powtarzają wciąż, że "widoki na sezon są obiecujące". W zimie przecież było tu tylu turystów! Niektórych hoteli w ogóle nie zamknięto!
I teraz, u progu sezonu lato 2010, chmura islandzka. Samoloty stoją, turyści w hotelach siedzą. Nie ma ruchu, po prostu stanęło. Zmartwieni codziennie wertujemy internetowe serwisy, gazety, prognozy - ile to jeszcze potrwa? Jeśli odejdzie znad Europy, w następnej kolejności przejdzie nad Turcję... Na jedno wychodzi - samoloty latać nie będą.
Nigdy nie miałam pamięci do liczb, dlatego od razu ulatują mi z głowy te wszystkie szacowane straty. Zresztą wystarczy zajrzeć do pierwszej lepszej gazety. Rośnie stres - jak bardzo to w nas uderzy? W końcu ja i moje otoczenie, żyjemy dzięki ruchowi lotniczemu. Nie ma samolotów, nie ma turystów. Nie ma turystów, nie ma pracy. A sezon jest krótki - nie trwa cały rok. Opóźniony start sezonu, to znów bolesne straty dla naszych kieszeni - mniejsza wypłata, mniejsza pensja. Bezrobocie. Włos się jeży.

Mam nadzieję, że to tylko takie panikowanie. Że wszystko się, jak to mówią, rozejdzie. I latać będzie można bezpiecznie. Jednocześnie egoistycznie cieszę się, że nie wydarzyło się to w środku lata, tylko teraz, kiedy ja jeszcze nie pracuję.
A z drugiej strony egoistycznie martwię się o mój czwartkowy lot do Berlina. Stamtąd drogą lądową mam się udać na upragnione 20 dni do Polski.

No i jak ja się udam?
No...? Czy mi się udać uda?


ps. Z ostatniej chwili:
W Alanyi po południu miał miejsce finał Prezydenckiego Rajdu Kolarskiego Turcji - Polacy w czołówce. Flagi w Turcji są dzisiaj w dniu pogrzebu zgodnie z zapowiedziami spuszczone do połowy masztów.

8 komentarzy:

absolutely abstruse pisze...

Chmura tez mnie martwi, bo czekam na przylot siostry i mam nadzieje, ze ja w końcu zobaczę! Świetny blog!

krotka pisze...

Powiem szczerze, że nawet o tym nie pomyślałam, sama na początku rozpatrywałam to tylko w kategoriach delegacji różnych krajów, które nie dotrą na uroczystości żałobne do Krakowa, potem przeczytałam o wulkanie dymiącym 2 lata w 19tym wieku i przeszło mi przez myśl, że przecież mogę mieć problemy, żeby dolecieć z końcem czerwca do Turcji. Ale nie pomyślałam przy tym o znajomych, którzy w Alanyi mają swoje sklepy, o turystyce, która totalnie podupadnie jeśli samoloty nie będą latać. Zaczynam poważnie się niepokoić..
Pozdrawiam
krotka

Neela pisze...

Ja tez mam nadzieje na szybka i pozytywna zmiane z ta chmura pylu i wulkanem w ogole. Pod koniec maja leciemy z partnerem do Istanbulu na jego laserowa operacje oczu i nie wyobrazam sobie, aby sie nam nie udalo poleciec - bo wiadomo termin oplacony, urlopy zalatwione, partner podekscytowany.. pocieszam sie ze to jeszcze miesiac czasu a KLM wykonalo juz loty probne i podobno wszystko jest ok z samolotami. My lecimy z Holandii wiec mam nadzieje ze dzieki pomyslnym wiatrom znad morza polnocnego uda sie poleciec tak jak planujemy :)

Pozdrawiam :)

Aszraf pisze...

no i prezydent Gul mimo zapowiedzi nie doleciał do Polski przez chmure ;/
teorii spiskowych to tez się nasłuchałam,ale w naszych gdańskich tramwajach, gdzie szacowni emeryci optowali za 2 wersjami- w obu to sprawka Rosjan!i tak w 1 wersji Tusk o tym nie wie, że to oni, a w 2 ze wie i sam z nimi współpracował... uszy wiedna!

Anna pisze...

Hej co z Wami,jakoś smutno i pesymistycznie się zrobiło...Trzeba jednak wierzyć że będzie lepiej i nie "uprawiajmy" tego naszego polskiego czarnowidztwa!To prawda,że w kraju sytuacja nie za wesoła,że nie wiadomo co i jak,ale musimy wierzyć,że będzie lepiej.Poza tym nie martwcie się na zapas:)

Kasia pisze...

moja turecka połówka siedzi sobie ze mną i oboje trzymamy kciuki za nasz wylot do Istambułu za 2 tygodnie, do domu gdzie on nie był od ponad 2 lat.. i jak to wygląda-Ja po polsku, martwię się, wymyślam plan awaryjny,kombinuję, sprawdzam wiadomości jak tylko doczłapię się do komputera itd. On- mówi, nie myśl o tym i się nie martw, co ma być to będzie, ''let it go'' i że pojedziemy do tej Turcji i już. I czy to te tureckie podejście o którym się tyle tu naczytałam? :) Pokrzepiające na duchu..
Też będąc daleko od domu mocno trzymam kciuki, żeby wszystko w Polsce mądrzy ludzie byli w stanie dobrze poukładać..
i trzymam kciuki za Twój lot do Berlina!

Anonimowy pisze...

Uwielbiam te gdańskie tramwaje i emerytów... zwłaszcza babcie z laskami!
Gull dolecieć nie mógł ale Saakaszwili doleciał do Polski... leciał przez 5 państw i to nawet przez USA, Obamie się jednak nie udało... golf lepszy... Jak widać dla chcącego nic trudnego, ale to tylko takie moje małe zdanie.
Rozśmieszyło mnie to jak czytałam, że przez pył chcieli przełożyć pogrzeb, to przepraszam, pogrzeb dla kogo był `robiony`?

Mam nadzieję, że ta czarna chmura już niedługo zniknie...

Pozdrawiam z nad morza :)

Aszraf pisze...

Z gdanskimi tramwajami i emerytami sa zwiazane całe moje studia ;P ile przygód! tym bardziej ze wzgledu na studiowany kierunek, rozmowy moje i znajomych w tramach sa głownie o polityce ;) wiec o komentarze emerytow bardzo łatwo :) piekne słowne tyrady ;P
Tak Sakaszwili to sie postarał,ale musiał sie odwieczyc za polityczne poparcie udzielone wczesniej Gruzji w konflikcie "tam gdzie strzelali Rosjanie";)