Wczoraj zanotowaliśmy pierwszy od maja opad deszczu. Było cudownie. Powietrze zaczęło pachnieć wilgocią i świeżością. A moknące w deszczu palmy to klasyk, którym chyba nigdy nie przestanę się zachwycać.
O ile w Europie deszcz oznacza od razu znaczące ochłodzenie i nostalgiczną atmosferę na resztę dnia, o tyle u nas na południu Turcji o tej porze roku opady są zazwyczaj krótkie i gwałtowne (tak, że koła samochodów brną w rzekach, którymi stają się ulice). Po nich wychodzi słońce, wszystko momentalnie schnie, a temperatura wraca do poprzedniej - mamy więc znów około 30 stopni.
Oczywiście nie wszędzie: wczoraj oglądałam na co drugim telewizyjnym kanale relacje z powodzi, która dotknęła europejski skrawek Turcji - Trację. Mówi się, że w Stambule takiej powodzi nie było od 80 lat. Reporterka jednej z telewizji w twarzowej żółtej pelerynce przedziera się przez wodę relacjonując "O, sięga mi do pasa" - i taki styl dominuje w większości telewizji, niestety. Przewaga sensacyjnych obrazków nad profesjonalizmem...
Akurat dzisiaj w większości polskich biur wymiana turnusów. Goście wyjeżdżający szczęśliwi, że nie zostają jeszcze tydzień. Goście przyjeżdżający co prawda trafili na słońce, ale uprzedziłam ich, że może być różnie. O ile sama jestem niezwykle szczęśliwa z powodu zmiany pogody (wreszcie można normalnie żyć i oddychać), o tyle rozumiem punkt widzenia osób, które są tu tylko na wakacje ;)
A ramazan ciągle trwa. Swego czasu mój bardzo silnie wierzący kolega Ömer (obecnie w wojsku) mówił, że w połowie trwania postu albo na jego koniec zawsze pada - z woli boskiej, po to, aby poszczącym było lżej. Kiedy wczoraj spadły pierwsze krople, siedziałyśmy akurat na balkonie z moją współlokatorką Słowaczką. Usłyszałyśmy po paru minutach deszczu rozlegające się nawoływania z meczetu. Nienormalna pora; akurat o tej godzinie nie ma żadnej modlitwy. Czyżby podziękowanie za deszcz?
Tutaj naprawdę na to się czeka.
Poza tym zrobiło się jakoś tak zielono. Czyściej. A widok na góry, to już kompletna bajka.
W związku z deszczem jesteśmy bardzo senni. I spokojniejsi. Nagle wzrasta spożycie kawy...
Lubię koniec sezonu w Turcji.
11 komentarzy:
Bardzo ladna notka, zrobilo sie tak jakos refleksyjnie...ma.
Dopelnieniem bylyby jeszcze wspaniale zdjecia a szczegolnie widoku na góry!!
a tak przy okazji za tydzien(16.09 o 23:00) na www.radioaktywne.pl bedzie audycja o tureckim hip hopie (w ktorej oprocz autora ja takze sie pojawie:)zapraszam serdecznie!!
a ja wczoraj zaliczyłam deszcz w Alanyi, mój drugi deszcz w zeszłym roku w połowie wrzesnia tez byłam, pierwszy dzien w Polsce dzisiaj i niestety dostaje na głowę hehe, a propo świerszczy, cykały cały czas:)) jak ja Ci zazdroszczę Skylar
Anka
a ja jestem załamana, w przyszłym tygodniu wybieram się do Bułgarii i miałam w planach Stambuł.. planowałam to już od stycznia a teraz nie wiadomo czy się uda... będę tak blisko spełnienia marzeń i może się nie udać... proszę trzymać kciuki..!!!
Ola
...a ładnie to tak się promować na Skylar, LilQeen ?;-) Czyż nie prowadzisz poczytnego bloga?
Podziękowania za atmosferę tureckiego deszczu, Skylar!
Sport: Turcja wkropiła wczoraj naszym w koszykówkę we Wrocławiu, a obie drużyny grają dalej w półfinałach siatkówki w Izmirze
Pozdrawiam i zyczę odpoczynku wśród gasnącego sezonu turystycznego w Turcji
zakochana w Turcji
Żaluje,ze nie mialam jeszcze mozliwosci zobaczenia opadow deszczu w Turcji,chyba pora wybrac inny miesiac na wypoczynek.Sezon sie konczy,ale na zastrzyk tureckich wiadomosci wciaz wszyscy czekamy.Jak Ty to robisz?;)
o matko nie będzie mnie tej jesieni w Turcji:(((((((((((( wracam do Hiszapanii - też fajnie, ale będę tęsknić
Hej:) A ja właśnie w te wakacje byłam pierwszy raz w życiu w Turcji i już za pierwszym razem zobaczyłam deszcz:) Przeszło to w miarę bezboleśnie, na szczęście:):p Wystarczył jeden wyjazd i w Turcji sie zakochałam na amen, zaczęłam szperać w necie i trafiłam na bloga..no i zaczęłam czytać...:) Swietnie piszesz(mam nadzieję, że mogę tak pisać - per Ty?:)) i fajne czynisz obserwacje - takie nieszblonowe i dalekie od folderów biur podróży:)A jednak mimo, że czasem bardzo życiowe, to jednak do Turcji mnie nie zniechęciły:):p Siedzę w domu i Ci zazdroszczę - bo chociaż masz bardzo ciężką i momentami niewdzięczną pracę, to zazdroszczę Ci że jesteś TAM..:) Pozdrawiam z zimnego Gdańska:(
Magda kapibarka@wp.pl
ja wróciłam wczoraj więc załapałam się nawet na 2 dni deszczu, ale daliśmy radę :)
deszcze w Turcji?:) to sie czasem zdarza? Woooow:)
Prześlij komentarz