sobota, 12 stycznia 2008

BULAMADIM

Tutaj w Polsce zwykle przed zasnieciem najbardziej tesknie za Turcja, kiedy mi jest zimno, opatulam sie koldra, wspominam jak to jest cala noc spac na skopanym przescieradle, bedac spoconym bo w nocy niezdrowo jest wlaczac klimatyzacje.
Przed zasnieciem takze na ogol przychodza mi do glowy genialne pomysly dotyczace kolejnej notki na bloga, albo genialne pomysly dotyczace mojej przyszlej pracy (jakiejs, bo aktualnie jej szukam), albo genialne pomysly na jakis genialny artykul (bo zawsze chcialam sie zajac pisaniem ;)). Zaspana szukam w ciemnosciach kawalka kartki i dlugopisu, notuje pomysl a rano nie moge sie a) doczytac, b) przypomniec, co w tym pomysle bylo takiego genialnego.

Teraz jest tak samo. Czytam ta moja kartke i nic do mnie nie dociera... Tymczasem w glosnikach mam Ibrahima Tatlisesa - to taki turecki Krzysztof Krawczyk. Miliony go kochaja, miliony nienawidza, jest prawdziwym dinozaurem muzyki türkü (zwanej inaczej muzyka halk, czyli folkowa, ludowa). Juz samo zdjecie powinno wiele wyjasnic:



Prowadzilam kiedys transfer na lotnisko z przesympatycznym kierowca o wygladzie poteznego Murzyna (sam z tego swojego image'u sie nasmiewal), w wielkich okularach slonecznych. Jak sie okazalo byl praktykujacym muzulmaninem (podobno abstynentem) a takze artysta muzykiem, ktory wiele lat spedzil prowadzac imprezy na Riwierze i zapewne nie tylko. Turysci w autobusie przycichli, jak to zwykle bywa po polgodzinie od wyjazdu z Alanyi w kierunku lotniska (nie ma juz czemu robic zdjec, wrazenia z sasiadami omowione, klimatyzacja normalnie dziala), a wtedy kierowca wyciagnal ze sfatygowanego pudelka kasete magnetofonowa i powiedzial tylko jedno haslo: "Imparator". Tak fani okreslaja Ibo Tatlisesa. Przod autobusu troche sie rozbudzil ;)
Muzyka wykonywana przez Iba i setki jemu podobnych jest dosc specyficzna, sama znam chyba wiecej jej wrogow niz milosnikow... fakt, ze inny rytm i pewnego rodzaju powtarzalnosc jest dla nas obca. Natomiast wszystkim goraco polecam posluchac türkü podczas jazdy autobusem/samochodem po Turcji. Wszystko idealnie pasuje, a my tez czujemy sie na swoim miejscu. Nic dziwnego, ze jest to ulubiona muzyka kierowcow autobusowych. Nie ma to jak misterne i wirtuozerskie zagrywki na sazie (rodzaj gitary), do tego pelen romantyzmu spiew (o zyciu, o milosci, i tak dalej), i do tego rytm wprowadzajacy niemal w jakas forme transu - a to wszystko w srodku nocy podczas jazdy po ciemnej autostradzie :)

Amatorom, ktorych nie zniechecil moj nieobiektywny opis polecam wysluchanie ostatniej plyty Ibo Tatlisesa "Bulamadim", a wątpiącym na probe zalecam sciagnac udostepniony przeze mnie numer 7 z tej plyty, czyli piosenke "Agri Daği". Osobom ktore w tym roku byly na wakacjach w Turcji moze wydac sie znajoma - na tej samej plycie znajduje sie takze dyskotekowy remix tego utworu, ktory grano w kazdym barze i knajpie od Alanyi po Bodrum (prawdopodobnie).

Tu można posłuchać Imparatora

Uwaga! Podczas sluchania utworu niezbedne jest wydobycie skads bialej chusteczki (moze byc higieniczna, byle czysta) i zaczepienie sie malym palcem u reki towarzysza z boku by razem wykonywac ramionami koliste ruchy ;) dla lepszego efektu mozna strzelac palcami drugiej reki, ruszac ramionami w rytm... i tak dalej ;)

Brak komentarzy: