czwartek, 24 listopada 2011

DWA SŁOWA O ARMII I DWIE PIEKNE PIOSENKI

We wtorek premier Erdogan oficjalnie ogłosił to, o czym plotkowano coraz intensywniej w ostatnich dniach. No i jest! 'Bedelli askerlik' czyli mniej więcej "zapłacone wojsko". Nowa ustawa jest już prawie gotowa do wejścia w życie, choć nie do końca zgodna z konstytucją, gdzie napisano przecież, iż służba wojskowa jest prawem i obowiązkiem każdego Turka płci męskiej :)
Nie dało się od niej jak dotąd w żaden sposób wykręcić, choć wielu próbowało na następujące sposoby:
- nie zgłaszając się na komisje i żyjąc jako "uciekinier" (nigdzie oficjalnie nie figurując, w Turcji się da)
- fałszując sobie dokumenty (w Turcji się da, jak wyżej)
- przedłużając studia do granic absurdu

Wszystkie te półlegalne drogi można było ominąć oficjalnie - wystarczyło tylko mieszkać czy uczyć się za granicą, być tam ubezpieczonym przez 3 lata, a wtedy - 5 tysięcy dolarów do kasy Republiki, 21 dni szkolenia zastępczego w Burdur na zachodzie Turcji i problem z głowy!

Ktoś z europejskiej perspektywy zapytałby dlaczego tyle zabiegów i wykrętów? Ano dlatego, że w Turcji po pierwsze: w praktyce nie istnieje górna rozsądna granica, od której nie przyjmuje się do wojska (słyszałam o przypadkach przyjmowania osób po 50-tce, które jakimś cudem się uchowały...). Po drugie nie można wykręcić się żadnymi chorobami (jak to bywało w Polsce) - zresztą takie zaświadczenie niezwykle ciężko byłoby sobie 'załatwić', bo lekarze nie chcą współpracować ;) Po trzecie NIE ISTNIEJE tutaj coś takiego jak służba zastępcza i odmowa służby z powodów przekonań czy religii.
Ba, oficjalnie dla większości Turków służyć w armii to honor i zaszczyt, co dodatkowo jest wzmacniane całą symboliką typu oflagowane samochody wiozące delikwenta do wojska, krzykliwe i tłumne pożegnania na dworcach autobusowych, zaśpiewy typu 'O simdi asker' ("On jest teraz żołnierzem").

Jednocześnie warto pamiętać, że:
1. Służba wojskowa trwa 15 miesięcy, jeśli ma się wykształcenie średnie i niższe
2. Lub 5 miesięcy, jeśli skończyło się wyższą uczelnię
3. Można zostać przydzielonym na służbę do wielkiego miasta (i być np. szoferem generałowej, kucharzem lub pracować przy komputerze w klimatyzowanym biurze), ale można też zostać wysłanym na wschód kraju, gdzie od lat jest niebezpiecznie i gdzie - niestety - bardzo łatwo zginąć z rąk kurdyjskich terrorystów czy np. wjeżdżając na minę.

Punkt 3. a dokładniej ta totalna przypadkowość z jaką decyduje się przyszłość poborowego (niezależnie od jego umiejętności i predyspozycji psychofizycznych) powoduje, że wielu jednak unika służby wojskowej. No i w ten sposób wracamy do początku notki i zaczynamy już rozumieć, dlatego 'płatne' wojsko zostało powitane we wtorek z taką ulgą choć... nie bez kontrowersji.

Oto uchwalone zostało, że kto nie chce służyć w wojsku, a ma skończone 30 lat, powinien zapłacić 30.000 lir tureckich w ciągu 6 miesięcy od zgłoszenia (połowę przy zapisie i połowę w ciągu następnego półrocza). I tyle. Nawet nie ma 3-tygodniowej służby zastępczej w Burdur!
Dla mieszkających za granicą została podniesiona suma do 10.000 euro, za to bez granicy wieku. I znów bez 3-tygodniowej służby zastępczej.

Teraz łatwo zrozumieć mieszane uczucia wszystkich tych, którzy czekali na tą ustawę. Skąd tu wytrzasnąć 30 tysięcy lir (prawie 55 tys zł)?! Zapis najwyraźniej zakłada (biorąc też pod uwagę granicę wieku), że służby chcą uniknąć osoby prowadzące firmy czy rozwijające pomyślnie karierę zawodową, dla których kilka-kilkanaście miesięcy poza miejscem pracy oznacza duże straty finansowe. Skoro tak - niech płacą! Tym bardziej że zebrane pieniądze mają być przeznaczone m.in. dla rodzin ofiar terroryzmu na wschodzie (czyli m.in. zmarłych poborowych).

W przepisie nie ma mowy o osobach które z wiadomych sobie względów odmawiają służby (pacyfiści, osoby o konkretnych przekonaniach religijnych itp.). Jak podkreślił w swojej przemowie premier Erdogan - w tej chwili absolutnie nie ma o tym mowy. Ja sama podejrzewam że jest to taktyczne zagranie - wcześniej czy później Turcja zniesie przymusowy pobór do wojska i wprowadzi armię zawodową, ale teraz, kiedy poborowi - ofiary terroru to wciąż świeża sprawa, po prostu nie można.


Rozwiązanie jest więc jedno: albo cię stać, i od służby się wykręcisz, albo pójdziesz służyć i już. Szacuje się, że mężczyzn po 30-tce, które nie poszły jeszcze do wojska jest 400 tysięcy. Banki od razu uruchomiły pakiety kredytowe :)

Społeczeństwo tureckie jak w wielu tematach tak i w tym podzielone. Jedni protestują, że wiek 30 lat zbyt wygórowany (trzeba będzie dłuuugo studiować, żeby po szkole do woja nie porwali), drudzy że 30 tys. lir za dużo, trzeci że potrzebne jest referendum.
A jeszcze inni mówią: "Ale jak to, nie iść do wojska - co ja powiem wnukom, jak spytają czy służyłem Ojczyźnie?!"



Na koniec notki dwa wzruszające akcenty muzyczne, odkryte przypadkiem dzisiaj.
Dwie piękne piosenki poświęcone ofiarom trzęsienia ziemi w Van tej jesieni. Piosenka Melis Bilen "Aglama Van"/"Nie płacz Van" została specjalnie napisana dla ofiar katastrofy. Natomiast utwór "Bizim eller ne guzel eller"/"Nasze ręce tak piękne, dobre ręce" to stara piosenka typu türkü za którą zabrali się studenci z różnych krajów w ramach projektu Rhytm of The Universe.
Oba utwory robią wrażenie i niosą piękne przesłanie, posłuchajcie:





piątek, 18 listopada 2011

ZNAD DYNIOWEJ ZUPY

Przez te półtora tygodnia od ostatniej notki wydarzyło się parę mniej lub bardziej ważnych rzeczy. M.in. uczestniczyłam w polskich rodzinnych - i nie tylko -spotkaniach, obchodziłam w pokojowym i radosnym stylu Imieniny Ulicy Św. Marcin w Poznaniu (alternatywnie w stosunku do Święta Niepodległości w pozostałej części kraju, np. Warszawie ;)), narobiłam trochę zakupów, poszłam do kina na "Służące" (świetne, polecam!), kupiłam bilet do Turcji, wylądowałam w Antalyi z wysuniętym podwoziem (czego mi życzyli wszelcy bliżsi i dalsi znajomi). A ponadto, o czym nie można zapominać - dzięki polskim wakacjom i niekoniecznie tylko polskim smakołykom przytyłam dobrych parę kilo.

Jestem więc teraz w Alanyi, lekko zachmurzonej, ale na polskie warunki oczywiście ciepłej (choć Turczynki uparcie chodzą w kozaczkach a turyści ze Skandynawii w rybaczkach). W ramach diety gotuję zupę z pysznej, zakupionej dziś na bazarze dyni.
Gdzieś "po drodze" skończyłam 31 lat, czego postanowiłam nie ukrywać, w końcu w dzisiejszych czasach ukryć się nie da - a tym bardziej, że 30-tka była całkiem udana. Wnioskuję więc, że z roku na rok będzie coraz fajniej ;)
Mój przyjazd do Turcji przypadł akurat na jeszcze jedno ważne wydarzenie - w ciągu kilku dni ma być wprowadzony nowy przepis o wojskowej służbie zastępczej dla tych, którzy z rozmaitych względów nie chcą czy nie mogą jej odbyć. Wiadomość zaiste doniosła i zaskakująca - wcześniej raz na jakiś czas wspominano o tym w mediach, ale nigdy na serio. A tu nagle okazuje się, że prace są na ukończeniu.
Nagle w okolicy okazało się więc, że dużo osób nie chce iść do wojska i odetchnie z ulgą... wcześniej mało kto odważyłby się coś takiego przy innych Turkach powiedzieć (no, chyba że w zaufanym gronie).
O ostatecznych decyzjach napiszę na pewno w którejś z następnych notek, jest to bowiem temat niezwykle ciekawy i frapujący.

(po półgodzinie)

Po konsumpcji dyniowej zupy - która wyszła bardzo smaczna - postanowiłam notkę ubarwić jeszcze paroma stambulskimi ujęciami. A co! :)



IMG_9398
Obfotografowany tramwaj na Istiklalu.

IMG_9437
Kot na wystawie sklepiku vintage - stambulska klasyka

IMG_9489
Same witaminy! ;)

IMG_9496
Z cyklu napisów na murze: Czy jesteś morzem czy portem? Dopisana odpowiedź: "Oceanem"

IMG_9512
Bosfor raz jeszcze.

IMG_9554
Sprzedawca szczotek na Kadikoy.

IMG_9572
Dzielnica Moda.

IMG_9735
Jednen z wielu pięknych 'obrazów' w tunelach kolejek podziemnych.

IMG_9776
Rybacy w akcji na Ortakoy.

IMG_9777
Simity (obwarzanki) są w porządku.

IMG_9792
Starszy dziadek i morze.

IMG_9882
Pociągi pod specjalnym nadzorem ;)

IMG_9978
Kot za burtą! Burgazada.

IMG_9988
Dla odmiany kot w przybraniu jesiennym.

IMG_9990
Urocze domki na wyspie Burgazada.

IMG_0008
I znów koty, tym razem w roli strażników domu.

IMG_0036
- Wskoczyłeś na moje miejsce!
- Nie, to ty na moje...

IMG_0061
Sprzedawca wyciskarki do soku z cytryny za jedną lirę - cieszący się wielkim powodzeniem na promie prezentuje swoją cudowną machinę ;)

IMG_0167
Fast food po stambulsku, czyli coś, czym nigdy nie przestanę się zachwycać: łodzie z balik ekmek (buła z rybą) w przystani Eminonu jak widać bije rekordy popularności. Proste i pyszne.

środa, 9 listopada 2011

środa, 2 listopada 2011

STAMBULSKIE SPACERY

Oto i są, obiecane zdjęcia ze Stambułu - pewnie część pierwsza; mimo ograniczonej ilości czasu dałam radę nieco popstrykać. Ograniczonej? Tak, bo mając trzy dni w Stambule, jeden całkowicie został poświęcony spotkaniom towarzyskim oraz organizacyjnym rozmowom dotyczącym na przykład minionego wieczoru autorskiego... Drugi dzień z założenia był przeznaczony na zakupy (a więc zeszłam wszelkie ulubione sklepy na ulicy Istiklal w części oraz w dzielnicy Moda w Azji), bo przecież w Alanyi przy ogromnej ilości bazarów a raczej straganów z podróbkami nie ma wcale za dużo ładnych porządnych ubrań. Trzeci dzień i kawałki dwóch pozostałych minęły na spacerowaniu mniej lub bardziej gorączkowym, z aparatem, i przypominaniem sobie wszystkich miejsc i przystani promowych. W końcu był to mój pierwszy pobyt w Stambule po - uwaga - dwóch latach!!! Kiedy uświadomiłam sobie ile to już czasu minęło, sama zdziwiłam się niezmiernie i takie zdziwienie już mi zostało.

A potem, nie wiedzieć kiedy, trzeba było już jechać. Szkoda, bo w Stambule, żeby tak kompletnie poczuć klimat, trzeba by było zostać minimum miesiąc. Chętnie bym tak zrobiła, tylko - cóż - to miasto ma jedną w tej sytuacji poważną wadę - wysysa gotówkę z portfela jak wampir! Niniejszym trzeba by było znaleźć kogoś, kto mi takie "reporterskie" wakacje w Stambule zasponsoruje... a z tym, jak się rozejrzeć, raczej ciężko.

Cóż, pora na konkrety, czyli plik powybieranych bez żadnego z góry ustalonego klucza zdjęć. Tak czasami jest najlepiej.


IMG_0178
Raj dla smakoszy, Bazar Egipski (zdecydowanie ciekawszy niż oklepany Kryty Bazar).

IMG_0158
Z ukrytej kamery.

IMG_0124
Jedno z moich ulubionych zdjęć: Stambuł z pokładu promu.

IMG_0105
Słynny dworzec kolejowy Haydarpasa, którego dach spłonął - o ile dobrze pamiętam - na początku tego roku. Na zdjęciu jak widać budynek nadal bez dachu.

IMG_0084
Pogoda była jesienna, ale i tak zawsze najlepszą miejscówką na promie jest ta z widokiem na Bosfor. Nawet jak wieje tak, że hej.

IMG_9968
Skylar na wyspie Burgazada - jednej z Wysp Książęcych.

IMG_9950
Niby prom, to tylko prom. Ale dla mnie właściwie esencja Stambułu.

IMG_9834
Ulica w dzielnicy Beşiktaş (czy jak mówią w telewizji polskiej: "Besiktas") w kolorowym przybraniu, jak zwykle pewnie bez okazji.

IMG_9824
Zrozumie ten, kto mieszkał lub pomieszkiwał w Stambule. Instrukcja zmian w ruchu drogowym. Szacun dla tych, który prowadzili w tym mieście auto.

IMG_9792
Stary człowiek i morze. Dzielnica Örtaköy.

IMG_9781
Zamieszanie ze sprzętem :)

IMG_9745
Stambuł miastem wolnych kotów. Jedno z wielu zdjęć, które im zrobiłam w dziwnych miejscach.

IMG_9593
Most i wieża Galata, tam po drugiej stronie w pewnej wąskiej gwarnej uliczce niedaleko słynnego klubu Babylon mieścił się nasz hostelik.

IMG_9533
Ponoć najsłynniejsza i najlepsza kawiarnia w Stambule, w dzielnicy Kadiköy. Na zdjęciu: kawa Skylar i kawa Agaty Wu.

IMG_9490
I znów kot tym razem zmotoryzowany.

IMG_9428
Fajne kreatywne graffiti w jednej z uliczek Beyoglu.

IMG_9383
Demonstracja pronarodowa na Istiklalu w wykonaniu uczniów szkoły średniej. Bez komentarza.

IMG_9352
Dwa ptaki.

IMG_9339
Lądując w Stambule - 1.

IMG_9336
Lądując w Stambule - 2.